No i skoro w 1997 roku komiks był po 5.90, by po 18 latach wydawania podrożeć o ponad 250% i być ciągle taka samą książeczką, to ile można? I wiem, że inflacja była, ale ja nie będę płacił 15 zł za standardowego Giganta.
150% podrożał, jakby co.
No to ja mam pomysł.
Nie kupuj "Asteriksów" powyżej 6,50 zł, nie kupuj "Smerfów" powyżej 5 zł, nie kupuj zeszytówek powyżej 4 zł, nie kupuj zbiorczych Marveli powyżej 6 zł, mogę tak wymieniać dalej. Popatrz na to. Ale powiesz "no, ale Asteriksy były na innym papierze, Mega Marvel był krótszy i też gorzej jakości". No, tak jest. Ale to nie tłumaczy 3, a czasem nawet 4-krotnego wzrostu ceny. A "Gigant", od 1997 roku taki sam, musiał zdrożeć, bo choć się nie zmienił, to zmieniła się wartość złotówki i zmienił się rynek.
W Danii w tym samym czasie zdrożał o 50%, w Norwegii o 100%, w Finlandii od 1999 o 50%, w Niemczech od 2002 o 75%. Więc zapytasz "to dlaczego zdrożał mniej w Danii niż u nas?". Odpowiem. W styczniu 1997 roku został wydany "Gigant", który stał się podstawą pierwszego tomu z 1997 roku w Polsce, kosztował on 31,50 koron duńskich, czyli 15,24 zł. Sierpniowy tom (u nas "Odszukać przeznaczenie") kosztował 44,95 korony, czyli 24,92 zł. Czyli w stosunku do złotówki zdrożał o 67%. Ale dlaczego u nas zdrożał o 150%? Po pierwsze, nakład, po drugie, podatek VAT, po trzecie, polskie zarobki. Wytłumaczę to trzecie pojęcie - wydaje mi się, że duński Egmont wspierał w latach 90-tych wydawanie komiksów i książek w Polsce (szczególnie tych drukowanych zagranicą), ponieważ to niemożliwe, że u nas opłacało się wydawać za 6 złotych, a w innych krajach za ok. 15 złotych (a dotyczyło to zarówno Niemiec i Skandynawii). Dziś Polacy zarabiają więcej, więc u nas "Gigant" kosztuje 15 złotych, a w innych krajach ok. 25 złotych, więc cena nadal jest dostosowana do Polski, ale już nie aż tak bardzo. (nie 150% drożej zagranicą, lecz 67%).