Zostanę na chwilę "Adwokatem diabła".
Jest coś w tym, że Egmont przestał podchodzić rzetelnie do swojej pracy.
Pewniak na grudzień przestał być pewniakiem.
Nie przesadzajcie, średnia czcionka nie oznacza, że świetny komiks natychmiastowo stanie się słaby. Trzeba też pamiętać, że w nowym wydaniu pojawi się kilkadziesiąt stron artykułów Rosy wcześniej niepublikowanych w Polsce. Ale trochę głupio, że wydanie za 20 zł było lepiej opracowane typograficzne niż te za 100 zł.
Ja nadal będę wszystkim polecał kupno tego wydania, lecz z niewielkim zastrzeżeniem. Dokładną opinię wyrobię podczas lektury (pewnie recenzja skupiająca się na technikaliach pojawi się w tygodniu po premierze).
A jak to wygląda w porównaniu z ostatnim wydaniem w The Don Rosa Library? W oryginale jest lepiej?
Powiem tak, Don Rosa Library ma swoje grzeszki. Na blogu wspominam o dwóch kolorowaniach amerykańskim (wyd. pol. 2010) oraz duńskim (wyd. pol. 2017). W wersji Fantagraphics w kolorowaniu amerykańskim (lekko poprawionym) są m.in. rozdziały I-II, V-VII, a w duńskim (też lekko poprawionym) III-IV. Czuć trochę, że kolorowanie pochodziło z dwóch różnych źródeł. Oczywiście liternictwo jest dużo lepsze, ponieważ jest to ręczna robota Todda Kleina.
Poniżej ta sama plansza z USA.