Porządkowałem swój przepastny dysk i odnalazłem jeden numer tego zespołu. Konkretnie pochodzący z albumu "Ad Astra" kawałek "Angel of Betreyal". I przypomniało mi się wszystko - te kiepawe solówki wygrywane na kiepskim piecu u kumpla w długowłosych czasach, pierwsza dupa, piwa za szkołą i płyta miszczów uchodzących wtedy za pionierów stoner rocka (chociaż dzisiaj wydaje mi się, że to c**ja prawda z tymi pionierami).
Kto zna ten zespół lepiej, niech powie, czy to nie obciach słuchać ich dzisiaj i niech poda wartościowe albumy, bo się łezka w oku kręci, panowie!!!
Idę umyć zęby.