Co do imienia - Yorick moim zdaniem brzmi lepiej niż Yoryk, ale jeśli to jedyna "wada" tłumaczenia, to jakie to ma znaczenie?
heh, brzmieć to brzmi tak samo
A z tym Yorykiem to ktoś już gdzieś pisał, o co chodzi. Co by było, gdyby jego siorka w oryginale nazywała się np. Juliet (czyli Julia z Romea i Julii). Też lepiej brzmi? Też nie powinni jej przetłumaczyć? Przecież to głupota. Ciekawe, jaki jazgot by się podniósł, gdyby faktycznie tak było. Skoro Yorick to u nas Yoryk (bo to podobno z jakiejś sztuki Sztuki Szekspira), to dla mnie sprawa jest jasna.
I zgadzam się z tobą - znaczenia nie ma to żadnego. Po prostu jest grupa forumowych malkontentów, którym nie podoba się kompletnie nic, oprócz ich własnych mądrości. Nawet sam autor Y w wywiadzie na Alei zupełnie nie krył rozbawienia ich pieniactwem. Zwyczajni czytelnicy zlewają ciepłym moczem coś takiego, jak kwestie tłumaczeń. Za to na forach aż kipi na ich temat. I jak zwykle mendzą w tej kwestii laicy. Na szczęście są wątki, gdzie o pewnych profesjach wypowiadają się profesjonaliści. Ja ten o Polchu, gdzie wypowiada się KRL. Super temat, chociaż z KRLem kompletnie się nie zgadzam, czego nie omieszkałem napisać, ale wiadomo, że kolo ma prawo się wypowiadać, bo się zna. I ma argumenty. Pitolenie w stylu "bo mi się nie podoba" jest absurdalne.
Skoro taki Y, Ronin, czy Thorgal czyta się dobrze, lekko, bez zgrzytów, to znaczy że ktoś dobrze odwalił swoją robotę. Chyba że mimo to są tam poważne byki, które może wyłapać tylko ten, kto zna oryginał. Takich jednak nikt tutaj nie zapodał, bo albo ich po prostu nie ma, albo domorośli "tłumacze" to cieniaki, którzy nie są w stanie ich wyłapać.