Gdyby taka potyczka miała być faktycznie historyczna, to podejrzewam (a podejrzenie oprę na doświadczeniu), że wcześni szybko zostaliby wyrżnięci przez lepiej opancerzonych blaszaków.
Pozwalam tu sobie zabrać głos, gdyż walczę od paru lat i trochę już widziałem. Mam to szczęście, że jako pancerny z lat 60. XIV wieku miałem okazję walczyć nie tylko z pancernymi mojego okresu, ale i późniejszymi, i wcześniejszymi (XIIItka), Słowianami, Wikingami, a nawet z pancernym samurajem (pozdrówka dla Kubusia z japońskiego III Najemnego Oddziału Piechoty:)
Każdy przeciwnik jest inny, a często - inaczej opancerzony. Tu trzeba pamiętać o jednym - całe to rycerstwo to nasze hobby, zabawa, i przede wszystkim mamy nie zrobić sobie nawzajem krzywdy. Dlatego reguły są potrzebne, bo czasem zdrowy rozsądek nie wystarcza. Jako osoba zajmująca się tez organiacją turniejów zapewniam was, że lepsze są nawet najbardziej ograniczające zasady, niż wożenie ludzi na pogotowie, a potem - nie daj Boże - tłumaczenie sie przed policją.
Chociażby uderzenia w głowę - jesli walczą garnczki, basinety czy salady z gardłami i barbuty nie widzę problmu, strzały mogą iść z każdej strony (choc też trzeba uważać, kiedyś toporem przestawiem trochę kumplowi kark, kiedy dostał w bok hełmu), natomiast zupełnie nie widzę tego w przypadku walk wczesnych w normanach czy okularach. Na ostatniej imprezie mieliśmy właśnie taki przypadek, kiedy czlowiek w normanie przez chwile nieuwagi pożegnał się z paroma zębami...
Rozsądek - jak najbardziej, ale zasady są potrzebne. To jednak walka, i trzeba pilnować, żeby pozostała zabawą.