I'm Not There - reżyseria Todd Haynes.
Film o Bobie Dylanie, w którego postać wciela się sześciu aktorów i jedna aktorka. Bardzo ciekawy pomysł, ogląda się przyjemnie, chociaż całość odrobinę za długa - pod koniec już zaczynałam zerkac na zegarek. Nie mniej jednak - polecam. Zdjęcia są przepiękne! Bardzo zróżnicowane (w zasadzie dla każdej z postaci został dobrany osobny sposób fotografowania), bardzo wysmakowane. Historie opowiadane są równolegle, ale wszystko trzyma się kupy i raczej trudno sie pogubić. Mnóstwo dobrej muzyki, naturalnie
Kate Blanchett - najlepszy Bob Dylan. Zresztą - ten wątek z nią wydał mi się najciekawszy, i ze względu na historie, i ze względu na stylizacje. Dużo całkiem zgrabnych nawiązań do "Osiem i pół".
Pora Umierać Doroty Kędzierzawskiej. Spokojny, ładny film, bardzo ładnie (czasami aż za ładnie) sfotografowany. Pani Danuta Szaflarska "daje czadu". Świetne aktorstwo, czasami miałam wrażenie, że ją podglądam, była tak naturalna.
Drażniły mnie tylko trzy rzeczy, chociaż to naprawdę drobiazgi:
1) zdjęcia - chociaż były przepiękne i w zasadzie każdy kadr można by wyjąć i wrzucić do albumu, to jednak po godzinie byłam zmęczona tą starannością, tym bardziej, że wszystkich realizatorów najwyraźniej bardzo cieszyły te obrazki i niektóre ujęcia były trzymane do bólu długo, bo były po prostu ładne.
2) pies - bardzo dużo szczekał (takim wysokim, drażniącym szczekiem) i, co gorsza, bardzo dużo (w każdym niemal ujęciu) mlaskał ozorem. No ale podejrzewam, że odezwały się moje osobiste urazy.
3) dźwięk - co się łączy również z punktem 2) pies. Dźwięki typu szczekanie, mlaskanie, szuranie, stukanie i inne takie synchroniczne były bardzo głośne, wydawały się czasem głośniejsze od dialogów, przez co czasami podskakiwałam w siedzeniu, chociaż scena niby kameralna i spokojna.
Ale, tak czy inaczej, myślę, że bardzo warto zobaczyć.