Miracleman przeczytany. Cieszyłem się na ten komiks, czekałem na niego, jestem wdzięczny Muszce za możliwość przeczytania tego dzieła w profesjonalnym polskim tłumaczeniu. Jednak kilka rzeczy psuje ogólny odbiór tego komiksu:
literówki, pozamieniane teksty w dymkach (Liz i MM chyba zawsze), brak odstępu miedzy wyrazami. Nie zawsze też rozumiałem to co czytam, nie wiem czy to wina Moore'a czy tłumacza. Mam też wrażenie, że historie z Qys i kowalami powinny być zamieszczone po drugiej księdze, a nie po pierwszej. No i szkoda, że komiks nie jest szerszy, napisy w dymkach są czasem tak blisko krawędzi, że żeby je przeczytać trzeba odgiąć komiks.
Ale to w sumie drobnostki. Najbardziej mnie drażni chaos z okładkami oryginalnymi. Są tak chaotycznie porozrzucane po komiksie, ze nie wiem kto to układał. Mogli dać oryginalną okładkę po każdym zeszycie (albo przed), po każdej księdze zbiór oryginalnych okładek (albo przed), albo na końcu wszystkie okładki poukładane wg numerów. Ale nie, to by było zbyt proste i w księdze pierwszej nagle mamy okładkę numeru z księgi 3, a potem w drugiej czy kolejnej z księgi pierwszej...