A Millar tworzył - z tego, co pamiętam- całkiem przyzwoite JDreddy.
Aż muszę zapytać, czytałeś jakiegokolwiek Dredda Millara?
Już abstrahując od mojego stosunku do Millara, który widać jaki jest, sama brytyjska część fandomu Dredda gardzi Dreddem pisanym przez Millara jak żadnym innym. Rozchodzi się tu o kilka elementów, po pierwsze Millar nie rozumiał postaci, nie znał jej charakteru, jego komiksy nie mają nic co faktycznie skonsolidowało Dredda i jego świat. Jedyne na co patrzył Millar to "twardy glina" z tym, że jego Dredd jest psychotycznym troglodytą. Nie ogarniającym własnego świata i w dodatku napisanym tragicznie słabo. Serio, przy jego Dreddzie pierwszy lepszy komiks o Lobo staje się niemalże "Krawawym południkiem".
Dobrym przykładem stosunku do Millara w fandomie 2000AD jest to, że wznowienia komiksów Millara są kierowane tylko na rynek USA gdzie samo nazwisko wystarczy na zarobek (zwłaszcza, że są łączone z Morrisonem, który Millara trochę ratuje).
Serio, jak komuś wydaje się, że niektóre historie w Heavy Metal Dredd są słabe to błyskawicznie zmieni zdanie po Dreddzie Millara. Brrr, właśnie sobie przypomniałem jego Frankenstein Division, które da się czytać tylko dlatego, że rysuje Ezquerra.