Hmm, to ciekawe, co piszesz, bo mnie sie wydaje, ze Aaron najbardziej "aaronowy" jest własnie w Bekartach (a takze Scalped i Ludziach gniewu). Bo czytam tego prawdziwego Aarona tak troche jak jakiegos komiksowego Cormaca McCarthy'ego, ktorego jednak scenariusze, gdy postawic je obok tworczosci tego ostatniego, jawia sie li tylko jako czytadełka dla niesfornych przedszkolaków.
Uwielbiam Skalp, uważam że to jedna z lepszych rzeczy jaka się ostatnimi czasy ukazała na naszym rynku.
Bękarty odrzucają mnie od siebie, nie mogę przebrnąć przez ten komiks, czasem tak jest, cóż już pierwszy tom był nachalną kalką "z podniesionym czołem" w gorszym wydaniu i chyba tu leży ta mała rysa na komiksie, drugi tom niestety też jakoś do mnie nie przemówił. Mimo że Bękarty to jak najbardziej moje klimaty, mimo wszystko nie jestem w stanie dalej dać szansy temu komiksowi.
to co napisałem Jankowi - są pozycje które powinno się przeczytać by dać osąd, ale nie koniecznie sa one że trzeba je mieć.
Chyba że jest jakaś tajmena lista komiksów, które powinien mieć każdy komiksiarz, bez dyskutowania i podważania jego arcydziełości.