Ale to nie tylko problem rozzłoszczonej gawiedzi, która żąda wincyj i wincyj, ale chyba nie trafione z punktu biznesowego. Chodzi oczywiście o czas, który upłynie od zainteresowania się przeczytanym tytułem, któy pracuje na niekorzyść tego tytułu właśnie. W ten sposób odpuściłem Chew, bo tomy są ze sobą powiązane, tytuł polubiłem na tyle, by po 1 i 2 zdecydować się na kolejne, ale nie na tyle, by czytać 1-7 tylko po to, by zrozumieć 8. I odpuściłem. Nie wydawał mi się na tyle atrakcyjny. W US i Japonii mają to policzone - kiedy coś jest atrakcyjne, a kiedy stare i dziwię się, że w Polsce nie można trzymać tych terminów.