zaraz, zaraz, czyli wygląda to tak, że ktoś wydaje po duńsku ze dwa, trzy tysiące sztuk komiksu, po czym tłumaczy go na polski i wydaje tutaj w nakładzie - jak sądzę - nie większym niż 1000 sztuk?
to ja się już nie dziwię, że tłumaczenie tych komiksów jest żałosne, skoro najpewniej robią to najmniejszym kosztem, pewnie samodzielnie tłumacząc, albo zatrudniając kogoś za psie pieniądze.
jak długo im się będzie opłacało? ośmielam się krakać, że niedługo, zresztą patrząc choćby na ich stronę, to profesjonalizmy tam tyle co kot napłakał.
póki co z oferty Muchy kupiłem Elektrę i szybko sprzedałem.