darowałam sobie Macrossa Frontier - stęzenie głupoty na centymetr kwadratowy mnie przerasta. Fabularnie sie toto nie trzyma kupy kompletnie, walki prześliczne, ale uberplot sprawia, że mi macki opadają. I nawet nie interesuje mnie, z którą panną Alto skończy, bo obie bym przez okno i w kosmos, choć zielona moe jest przynajmniej słodka, a Sheryl to kwintesencja wszystkich rzeczy, które można powiedzieć o perfidii i wyrachowaniu kobiet. I nie obchodzi mnie to, że ma jakieś problemy z przeszłości, kazdy ma. wrrrr.
Za to niekłamaną przyjemnośc sprawiają mi One Outs i Talessy, ale to wiadomo.
Pragnę sie podzielić absolutnie bisznym odkryciem, jakim jest lokaj Sebastian - postać stworzona chyba według podręcznika pod tytułem "wszystkie biszne rzeczy, które bisz powinien robić, mówić i krótki przewodnik po akcesoriach" Coś jak w Ouranie, taki bisz z przymrużeniem oka, małe biszątko jako cute item mu dodali, trochę hinciarskich żartów (scena z gorsetem rządzi i wymiata), masa wyuzdanych skoków w powietrze podczas walk i obowiązkowe ciasteczko/herbatka podane w kazdym odcinku
i to, jak Jap[ończycy wymawiają "Sebaścian"...