Kurcze mam ochotę obejrzeć
Hannah Montana, już odkąd byłem w Danii dużo o tym usłyszałem, nie wiem czy na polskim Disney Chanel to leci też? W każdym razie nie mam.
Nooo i jeszcze "
Whos line is it anyway" - uważałem, że to głupota marnować czas na coś takiego. Oczywiście uważałem, że to jest dobre i śmieszne... ale nigdy nie pomyślałem, że się wciągnę. Długo się broniłem. Wczoraj przegrałem.
Z czystej ciekawości obejrzałem skróty z
Brytania got more talent! - czyli brytyjskiej wersji "mam talent", a dokładniej jej drugiej odsłony(dlatego more). Identycznie to wygląda w Polsce teraz, łącznie z dwoma prowadzącymi, którzy w Anglii prowadzili to o wiele ciekawiej (moim zdaniem). No i ten ich akcent (ich czyli anglików) uwielbiam go
Oglądałem do 3 w nocy :P
Kannazuki no Miko - już od dawna się zastanawiałem co to niezbyt znane anime robi na moim dysku. Sprawdziłem w encyklopedii i już wiem. To yuri
- więc oglądam. A nawet nie takie złe, chociaż motyw dwóch kapłanek strasznie popularny, a ten główny bohater to naiwny jak beczka korniszonów. No i historia miłosna między tą trójką (zwykła dziewczyna - kapłanka słońca, zakochana w niej inna dziewczyna z bogatego domu - kapłanka księżyca, no i chłopak - przystojny zdolny choć biedny, adoptowany chłopak, przyjaciel tej pierwszej z dzieciństwa, i wg. szkoły najlepszy partner dla tej drugiej) Jestem chyba już tak skrzywiony, że nie przeszkadzają mi takie tosamopłuciowe związki. *-*