Łał, Shana jest świetna. Ostatni raz tak miałem z Code Geass, że oglądam całą serię przez jedną noc, zapominając o śnie i sikaniu. Będę musiał przegryźć sobie kabel sieciowy, żeby odejść od ekranu. To jak powtórne odnalezienie przyjemności w seksie, czy coś w tym stylu. Mam nadzieję, że wiecie, co czuję.
BTW. Gdzie się podziały te haremówki, gdzie centralny nieszczęśnik miał do wyboru dwie moe. Dzisiaj pół tuzina to minimum a o rekordzistów tłucze się ich ze 30. Wolę nie myśleć, dokąd to zmierza.