Macross F vel Frontier. Wcale porządna seria, muszę to przyznać! Normalnie przy scifi/space/mecha anime psioczył bym na olewczy stosunek do realizmu, ze szczególnym wskazaniem na prawa fizyki, ale nowy Macross jest tak dobrze wyreżyserowany, że nawet się nad tym nie zastanawiałem. Za główny atut uznał bym coś, co można od biedy nazwać "intensywnością" anime - dla przykładu intensywne są Gits S.A.C., Cowboy Bebop i Code Geass w tym sensie, że twórcy cały czas zalewają odbiorcę falami bodźców (przede wszystkim fabularnych), tak, że widz musi się trochę wysilić by to wszystko uporządkować. Po przeciwnej stronie umieścił bym Noir mające to do siebie, że nic tam się nie dzieje i chce się walić głową w stół. Oczywiście nie każde anime, które wymaga jakiejś aktywności mózgowej (przynajmniej ode mnie) jest z gruntu dobre, musi to być wykonane z pomysłem, żeby nie wyszło takie Final Fantasy Advent Children, gdzie owszem dzieje się sporo, ale to akcja strasznie sztuczna i chaotyczna. Akurat Macross F potrafi wywołać iluzję prawdopodobieństwa zdarzeń, tak, że ogląda się to z autentyczną ciekawością. Istnieją pewne wymuszenia fabularne w stylu student-kumpel głównych bohaterów, który w wolnym czasie wymyślił sobie rewolucyjną technologię, mającą potencjał wywrócenia do góry nogami całego świata, ale to już znamy z CG i możemy jakoś takie szczegóły przełknąć. Rzecz w tym, że to tylko jeden z wielu, wielu wątków i nie powoduje zakwestionowania całości.
Aaa, no i kreska!
IMO bardzo dobre połączenie grafiki 3d z rysunkiem, budzi respekt krótko mówiąc.