No jasne że miała inny. Ale chodzi o to, że te archetypy to jedne z najbardziej podstawowych, najczęściej spotykanych w anime. Mamy zatem radosną, pełną energii i dobrą na wskroś główną bohaterkę, która tryska wręcz niewinnością, a dla kontrastu dołożyli jej skrytą, introwertyczną, pokaraną przez los "przeciwniczkę". Nihil novi, panie - żeby chociaż wybijały się jakimiś innymi cechami - ot, Fate mogłaby pokazać odrobinę tsundere, a Nanoha być wstydliwa. Ale nic takiego się wydarzyło.
Piosenki jakoś specjalnie mnie nie powaliły, a z walk najbardziej podobał mi się pojedynek Nanoha vs Fate. Trzeba przyznać że bronie mają ciekawe - połączenie magii i techniki. Wypisywane nazwy ataków czy chłodzenie po dłuższym używaniu też dodawało smaczku. Ale walki to jednak nie jest powód dla których oglądam takie serie. W zasadzie niczego nie oglądam dla walk, nigdy mnie nie rzucają na kolana i mogłoby ich nie być. Ale mimo to potrafię docenić dobrze rozplanowaną walkę gdy już ją zobaczę.
Nie napisałeś z którego Final Fantasy, a ja jak na razie skończyłem tylko XI, X.