Eureka 7
Zastanawiam się, kiedy ostatnio widziałem tak dobre sci-fi. Diebuster może, ale to zdecydowanie inna para kaloszy.
Mimo tego, że nic na to po pierwszym odcinku nie wskazywało - 14-letni, denerwujący, Naruto-podobny bohater, chara design jak z One Piece, skysurfujące mechy transformujące się w samochody wyścigowe... to seria spodobała mi się strasznie. Jakkolwiek japońska by nie była (każdy jest bratem/
siostrą/córką każdego, koniec świata pod koniec i inne rzeczy w których Japończycy się lubują).
Oryginalna historia Bones (Rahxephon, Wolf's Rain, Xam'd: Lost Memories), ze wszystkimi tego stwierdzenia własnościami. Tak, nawet ten denny filler, rysowany przez asystentów się znalazł.
Ale jest też intrygujący świat, którego tajemnice odkrywane są przez te 50 odcinków. Są postacie, które dorastają w trakcie trwania serii (i do których człowiek też dorasta). I ogólnie, jest wszystko to, co potrzeba, żeby się przez te 50 odcinków nie nudzić.
Powiem szczerze, odczucia po skończeniu serii dużo lepsze niż w przypadku Xam'da.