Beowulf wcale nie taki zły jak się obawiałem (i jak odmalowuje to spora część komentarzy i recenzji).
Fabuła: powiem tak - nad DivX albo w kinie bez 3D raczej nie warto zawracać sobie fajery. Bajeczka jak wiele innych, do tego animowana. Chociaż nie jest tak źle żeby nie dało się oglądać, po jakimś piwku z odpowiednim nastawieniem, można sobie popatrzeć na dzielnych herosów walczących w rytm pompatycznej muzyki i pośmiać się z dziewczyn piszczących na widok rozlewającej się po ekranie posoki. Oczywiście twórcy starają się komplikować i umieszczać jakieś przesłanie, ale wychodzi im to raczej słabo. Chociaż jest kilka fajnych momentów, np: pierwsza połowa filmu, gdy bohater wydaje się bufonem i pyszałkiem, a nie prawdziwym herosem (oczywiście, niestety, na koniec się to zmienia), to , że matka Grendela pozostaje tajemniczą do końca (tylko czemu chodzi na szpilkach??). Śmieszna jest trochę stylizacja językowa - akcent jest (staroangielski?), ale słownictwo to już zupełnie współczesne. Chociaż słucha się całkiem fajnie.
Efekty 3D: wcale nie takie rewelacyjne.
Po pierwsze ta technika "mrygających szkiełek" jest dużo słabsza niż w IMAX (oglądałem w Silver Screen, ale zakładam, że akurat ten film w IMAX też jest w tej technice) "dwukolorowe okularki". Jest efekt głębi ale tylko na ekranie, nic nie "wychodzi do widza" raczej nie ma scen, żeby się łapało coś przed sobą rękoma, a jeśli już 2 czy 3 się takie znajdą to kwestia ich dynamiki i gwałtownej jazdy kamery a nie efektów 3D. I podejrzewam że to nie tylko wina mniejszego niż w IMAXie ekranu.
Po drugie, film wcale nie jest nakręcony pod 3D, jest kilka ciekawych ujęć, , ale z tym co napisałem wcześniej (nic nie wychodzi przed ekran, do widza), staje się tylko ciekawostką a nie robiącym wrażenie przeżyciem. Oczywiście rozumiem, że cały film sklecony z momentów "atakujących" widza byłby ciężki, ale mimo wszystko, jest tu tyle samo scen trójwymiarowych - atrakcyjnych, co w 40min filmie IMAXu. Reszta to "zwykła" głębia planu - rzecz ciekawa, ale w sumie po co?
Po trzecie, animacja wcale nie przeszkadza. Owszem, ruchy postaci (zwłaszcza dłoni, np: w scenie gry na harfie), koni są trochę toporne, ale już twarze są całkiem niezłe. Podejrzewam, że w ogóle użycie tej techniki to nie wymóg 3D ale scenariusza - dużo ciężej i drożej byłoby nakręcić wyrywane kończyny, latanie na smoku, skakanie pod sufit, odjazd kamery na kilka kilometrów itp. itd. Plus jeszcze kręcić to (nei wiem na jakiej zasadzie się to odbywa - dodatkowych kamer?) w 3D.
Po czwarte, technika 3D jak już powiedziałem to na razie tylko ciekawostka i to wcale nie rewelacyjna. Do tego, sporo osób narzekało na bolące oczy, ktoś podobno zwymiotował na poprzednim seansie (i podejrzewam że to raczej nie z powodu wyrywanych kończyn, bo aż tak wiele ich nie było), więc na dzień dzisiejszy na pewno nie może to być technika dominująca w kinie.
Myślę, że warto Bewowulfa zobaczyć, po to żeby mieć jakąś świadomość tego co nadchodzi (a nadchodzi kilka kolejnych filmów kręconych w 3D - m.in.
"Avatar" Camerona), ale jakaś wielka rewelacja (ani wielki zawód) to nie jest. Średniawka.