kobiety też patrzą na tyłki. choć głównie to na oczy, dłonie i twarz. choć statystycznie cześciej umawiają się z jakimiś opryszczonymi sierotami - szczególnie gdy nie czują sie ładne... za to samotny zapryszczały facet rzadko kiedy umawia się z "pasztetem". ot, taki przykładzik.
Bere, nie chce mi sie tłumaczyć Tobie, że to wszystko wiem, bo po pierwsze nie jestem uroczym głupiątkiem, a po drugie to w podręcznikach na studiach można przeczytać, już na pierwszym semestrze, więc nawet jakbym braki intelektualne miała, to bym się dowiedziała. Fakt: osoby bardziej atrakcyjne lepiej zarabiają, są bardziej akceptowane. wynika to jednak nie z naturalnej kolei rzeczy ale z pimpowania społeczeństwa. dziś pani o rubensowskich kształtach, która kiedyś okrągłościami falujacymi do szaleństwa panów i młodzieńców przywodziła nie będzie uznana za atrakcyjną - co najwyzej sympatyczną. jeśli standardem społecznym będą łyse głowy, to pewna siebie i dobrze czująca sie osoba będzie miała łysy łeb. cała sztuka polega na tym, że nie dać się zwariować i wciskać sie na siłe do schematów i używać od czasu do czasu mózgu a nie hormonów - czytaj: umieć odróżnić czy szybko bijace serce jest wynikiem przejścia przez niebezpieczny most a nie tym, ze na końcu mostu stoi panienka w bikini.
poza tym potwornie bawiła mnie ta subtelna zmiana w zachowaniu facetów po tym, jak z relacji internetowych przechodziłam na osobiste. czasem wystarczało zdjęcie :P
Hang ma bardzo dużo racji - dotyczy to jednak obu stron. choćby nie wiem, jak sympatyczny był chłopak, nie flirtuję z nim jeśli brzydko pachnie albo ma straszne strąki zwisające ze łba. czekanie na księcia z bajki albo długonogą sprężnobiustną księżniczkę i robienie nic jest głupotą.
inteligencja - cóż. podobno jeśli mamy dobre zdanie o sobie to szukamy osób do nas podobnych, jeśli nie, to szukamy innych, by rekompensowac sobie "braki"... mnie tam głupszy facet by denerwował. nie lubię zwalniać na zakrętach
i żeby uciąć dyskusje i szlachetne deklaracje "ja jestem inny, bo widzę wnętrze i zewnętrze mnie nie obchodzi" - szczerze i z ręką na sercu, który by się ze mną umówił po zobaczeniu mojego zdjecia? i proszę bez jakiś tam deklaracji na wyrost, za stara jestem na te plewy. pies z kulawą nogą by się mną nie zainteresował i co, mam się pociąć? na operację plastyczną iść? chodzić na wpół żywa z głodu bo mój metabolizm mnie nie lubi? czy po prostu wypiąć się na to wszystko, spojrzeć w lustro i powiedzieć - jesteś, jaka jesteś, zachowuj się jak człowiek, badź uczciwa wobec siebie i żyj tak, by móc następnego dnia znowu spojrzeć w lustro.
i tak czuję się piękna, mądra i pożądana, więc nie rozumiem, po co się w tej dyskusji udzielam. jeszcze Bere w mądrości swej zarzuci mi leczenie kompleksów czy uroczo pokiwa z politowaniem lokowaną główką ;P