Wziąłem wczoraj na warsztat trzy ostatnie tomy Kozia 11-13.
Po strasznie nudnej, chaotycznej i dziwnej pierwszej dziesiątce miałem już zamiar odpuścić i pozbyć się tej serii (niestety uważam ją za najsłabszą w dorobku Andreasa), jednak kolejna dzisiątka mnie mocno zaskoczyła.
11-Chińczycy- komiks bardzo dobry, w końcu ciekawa, zamknięta historia trzymająca w napięciu, mocno zaskakująca fabuła lekko zalatująca dreszczowcem rodem od Kinga, jest klimacik!!! Drugą rzeczą która mnie urzekła to...kolorystyka- jest to najbarwniejszy komiks jaki narysował Andreas. Pochwała należy się też wydawcy za świetne wydanie w kredzie.
12- Patryk- równie dobry co 11 lecz stanowczo odmienny, świetne kadrowanie wąskimi paskami daje poczucie intymności i szybkości dialogu, dużo czerni wzmacnia tajemniczość, Kozio staje się trochę takim przykutym do łóżka chłopcem z Chińczyków, z każda planszą człowiek się zastanawia nad intencjami gospodarza i jeszcze ten zanikający głos głównego bohatera...byłem na 100% pewien, że jest truty przez cały komiks. Plus za kolorystykę a szczególnie domek w zieleni (Loisel mi się przypomniał)
13- bubel za który poleciało pół redakcji- zapomniano kolorów na okładce, napisu na grzbiecie a co najgorsze ktoś zapomniał wstawić dymki w obrazkach...ŻENADA!!! A tak na poważnie ostatni raz tak się bawiłem przy Przybyszu. Przy takich komiksach wychodzi kunszt rysownika. Kadry są pełne, dymki nie ograniczają pola, obraz jest nośnikiem fabuły. Taki komiks należy zrobić bardzo solidnie bo się nie obroni.
Po lekturze tych trzech jakby odmiennych komiksów nie mogę się doczekać następnych tomów mam nadzieję że będą w podobnym tonie.
Jedyną denerwującą rzeczą bodajże w 11 tomie była ...kaligrafia. Bardzo często Y wyglądało jak H i trzeba się było wpatrzyć dobrze aby odczytać.
jakby ktoś miał zacząć serię i spróbować wyrywkowo jakiś album to polecam zdecydowanie 11- najlepszy z serii