I jak, proszę Państwa, wrażenia po "Widziane z bliska"?
Ciekawe te wszystkie efektowne zbliżenia, w końcu było nie było - miało być widziane z bliska! Żeby nam tylko Andreas za bardzo nie przekombinował z formą w następnych tomach, hehe. Ale bardziej niż o formę, boję się o treść; nie wiem, czy to tylko moje subiektywne wrażenie, ale jakoś wyczuwam, że seria zmierza do końca, autor stara się powoli domykać wątki, ale jakby nie do końca; tak jak gdyby lepiej czuł się, rozbudowując i rozwijając historię, a nie ją zwijając. Dlatego też (chyba) przeplata co kilka stron różne wątki
[na dodatek ten intrygujący czarno-biały Xenon
]
, by w finale tomu ich nie dokończyć. Osobiście wolę zamknięte opowieści w stylu Patricka czy Chińczyków, niż takie... przerwane "w połowie zdania". Ktoś pisał, że Andreas w ostatnim podcyklu Koziorożca wraca fabularnie trochę do stylu z pierwszych kilku tomów, trudno nie przyznać racji, mimo wszystko - wolę te 2 "środkowe" cykle, niż to, co zaczęło się w "Nowym Jorku". No i jednego jestem pewien: jak tylko wpadnie mi w łąpy ostatni zeszyt, siadam i łykam (po raz nie wiem który) wszystko raz jeszcze!