zgadzam sie z wilkiem, Deliah to zdecydowanie na razie najlepsza część Koziorożca (Sześcian dopiero jutro pykne), a to dlatego, że Andreas poraz pierwszy uczłowiecza swoich bohaterów, w przeciwieństwie do Rorka gdzie postaci są chłodne i zamknięte w swoim świecie. Deliah zdecydowanie lepiej prezentuje się jako rozkapryszona pannica-zupełne przeciwieństwo Low Valley. trochę tylko szkoda, że nie wyjaśniono jak wpadła ona na trop doliny gdzie znajduje ją Rork. również humor zaserwowany przez autora jest atutem opowieści-staje się lajtowa, i pełni funkcje drobnego epizodu/przerywnika w przygodach Koziorożca.
teraz trochę moich przemyśleń
:
Wydaje mi się że Deliah jest definitywnym pożegnaniem Andreasa z Rorkiem. stąd może wynikać trafność słów Rorka do umierającej Low w Powrocie- 'wszystko jet bazarowym mistycyzmem'-słów, które idealnie pasują się do pseudo-magów, których Deliah nieświadomie dekonspiruje.
Tom Deliah posiada również wyraźną pointę-główna bohaterka cały czas poszukuje nadzwyczjnych mocy/zdolności, ale nawet nie zauważa że już je posiadała i kiedy je straciła. również Rork Powrót można traktować jako pointę w stosunku do trzeciego tomu Koziorożca-moc, która była największym marzeniem Deliah staje się jej nemezis/przyczyną śmierci-bo magia/mistycyzm nie wytrzymuję próby zderzenia z rzeczywistością, umiera.
p.s. domyśla się ktoś kim jest tajemnicza osoba z pomalowanymi dłońmi, którą spotyka Deliah w kanałach, i która przewinęła sie już bodajże przez Obiekt i Elektryczność ?
pozdro!