0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
-Nie chciałam im psuć wieczoru.-Co to było?-Nie pytaj.-Co kryje się za tą ponurą miną?-Wiesz, że to nie w moim stylu. Chodź.-Nie godziłam się na wykluczenie z twojego życia.-Mówiłem, że będziesz musiała mnie dzielić... ze wszystkimi złoczyńcami i katastrofami świata.-Zgodziłam się, bo cię kocham. Kocham cię grubego, łysego, spłukanego. To nieważne. Ale musisz czasem być obecny. To jest dzielenie się. Teraz dostaję resztki.
- Mogę ci coś opowiedzieć?- Proszę.- Od pokoleñ mężczyźni w mojej rodzinie byli rabinami. Dawniej w Europie, teraz w Izraelu. To było moje powołanie.Byłem cudownym dzieckiem. Duma jesziwy.Starsi mówili, że w wieku 12 lat rozumiałem midrasz jak 40-latek. Gdy skoñczyłem 13 lat...wiedziałem, że nie zostanę rabinem.- Dlaczego?- Mimo że świetnie znałem Talmud, nie widziałem w nim Boga.- Nie mógł się pan okłamywać.- Próbowałem. Ze wszystkich sił. Ludzie na mnie liczyli.- Ma pan szanowany zawód.- Nie dla mojej rodziny. Ta decyzja załamała rodziców. Ojciec wysłał mnie do Nowego Jorku bym zamieszkał u dalekich krewnych.W koñcu znalazłem swoje miejsce i prace.- I co potem?- Pogrążyłem się w pracy, studiowałem najmniejsze drobiazgi.Poznałem dogłębnie prawo. Zrozumiałem, że jestem... urodzonym prawnikiem.- Rodzice się z tym pogodzili?- Nie. Miałem jednak nadzieje, że zmienią zdanie...ale byli niepocieszeni. Ojciec nigdy już się do mnie nie odezwał.- Gdyby pan mógł, podjąłby pan taką samą decyzję?- Jaką decyzję? Na koniec jesziwy nauczyłem się tego: "Nie można uciec od samego siebie". Trzeba iść za przeznaczeniem.
hazardziści
-I co?-Nic.-Gdzie to znalazłaś?-W skrzynce na drzwiach.-Gdzie idziesz?-Tutaj stał, nie?-Wracaj.-Trzeba popytać sąsiadów czy nic nie widzieli.-Musiał tu stać dość długo.-Dzwoniłam już do Antoine'a, nic nie widział. A Marie nie ma w domu.-Nagranie trwa 2 godziny.-O której wyszedłeś?-Nie pamiętam.-Niedługo po tobie. Około 8:45. Francois dzwonił w sprawie...-Patrz.-Zatrzymaj. Jak to możliwe, że go nie widziałem?