A ja już jestem w domku. Cały i zdrowy.
Podsumowując, granie w 11 luda o 3 w nocy w jungle speeda jest ciekawym przeżyciem.
Szyszka jest szyszna, bo inaczej tego nie nazwę.
Mi dziwnie się zachowuje jak wspomni się o czymkolwiek słodkim, ale nie dała się skusić na cynamonową szarlotkę. Może to przez ten sos żurawinowy.
Aniołek ma naprawdę fajnego chłopaka.
Bere się nie pożegnał i zastanawiałem się nad fochem z przytupem.
Steelie ma naprawdę mrrrrroczny głos, ale nie dał się wyściskać "na misia" przed odjazdem. W końcu jest mroczny i to do niego nie pasuje.
Nitszu to po prostu Nitszu. I ma dobre odruchy w jungle speedzie.