nie do konca, raczej "trapiace problemy" sa jakims tam punktem wyjscia do refleksji, ktore sa wyrazane przez komiks. Bo ja z Krzysztofem Kopciem w sumie sie zgadzam, to znaczy, uwazam, ze ten wywiad jest w sumie madry i ja, chociaz do obiecujacych rysownikow sie nie zaliczam i komiksem tak naprawde zajmuje sie od przypadku do przypadku (zatem nie czuje sie powiazany ze spolecznoscia komiksiarzy;). Bo ja sie zgadzam z tym, ze brak we mnie cierpliwości i chyba jestem zbyt agresywny, może próbuję nawiązać do nowych czasów-trendów, w których wulgaryzm i szokowanie mają stać się głównym atutem, tylko nie zgadzam sie z tym, ze zatracam w ten sposob siebie. Tak naprawde mysle ze racje maja i Krzysztof Kopec i Sledz, ktory w swoim wpisie-felietoniku na blogasku jedzie po nim niemilosiernie. Najsmieszniejsze dla mnie jest to, ze obydwaj ze swojej perspektywy maja racje (bo rzeczywiscie dzis sie nie robi takich ladnych komiksow jak Throgal, tak samo jak nie maluje sie takich ladnych obrazow jak Velasquez, za to robi sie rzeczy znacznie ciekawsze, ktore sa odbiciem czasow w jakich powstaly). I ten caly spor jest tak naprawde mutacja manifestu spideya i sporu o plecy konia, a jeszcze precyzyjniej, odwiecznego i obecnego naprawde we wszystkich przejawiach tworczosci czlowieka sporu pomiedzy "starymi" a "mlodymi". Dlatego ja rysuje brzydko, szybko i uzywam slowa "k**wa" w komiksie. Ale jak wspomnialem wczesniej, do "spolecznosci komiksiarzy" sie nie zaliczam, wiec pewnie jakbym umial rysowac ladnie i wymyslac propatriotyczne historyjki t opewnie bym to robil.