Może jeszcze ja się wtrącę. Załóżmy że jakiś świeży czytelnik chciałby kupić WKKM 4 - Wolverine, lecz nie wie czy warto. Trafia na Waszego bloga i czyta: "Jeśli chodzi o fabułę to Wolverine przyjeżdża do Japonii, ratuje jakąś tam Azjatkę zabijając po drodze każdego kto mu się nawinie ( to lubię ) i się w niej zakoc**je, a na końcu jest ślub ( z którego w WKKM-ie nie ma zeszytów )". Jestem na 99% pewien, że taka osoba albo komiksu nie kupi, albo kupi i już do Was więcej nie zajrzy. Wy to nazywacie swoim stylem, ja już uważam że to zwykła ignorancja pisać o czymkolwiek bez najmniejszego chociażby researchu. Naprawdę można mieć oryginalny pomysł na prowadzenie bloga, który nie polega na rzucaniu schabem i pisaniu na kolanie.
W pewnym sensie dlatego też są dwie recenzje. Nie wiem, czy zauważyliście, ale większość negatywnych komentarzy i przytoczeń odnośnie bloga pochodzą z tekstów Grumpiera. To nie jest tak, że w tym momencie chcę siebie wybielić (choć w sumie to chcę), lecz z drugiej strony to jest także krzywdząca generalizacja dla mnie. Wiem, że robimy bloga we dwójkę, ale ja już także jestem zmęczony próbom bronienia go (wczoraj nawet odbyłem z nim rozmowę w stylu "Stary... przeginasz i nie szanujesz "fanów""). Komiksy to moja pasja i podchodzę do tego poważnie, robię research (a przynajmniej mam na tyle rozumu, aby wypisać, że to CHRIS CLAREMONT napisał "Wolverine'a") i momentami mam odczucie, że spora większość negatywnych opinii zrodziła się z jego ignorancji i "luzactwa"... ale weszliśmy w to we dwóch i nie mam prawa odsunąć go od tego przedsięwzięcia. Mogę mieć tylko nadzieje, że trochę zmieni swoje nastawienia do tego i że dacie nam drugą szansę.