Drogi rumbleground, swój komentarz do Twojej recenzji zamieszczę tutaj, gdyż okazało się, że przekracza on limit znaków dozwolony w Twoim blogu. Mam nadzieję, że forumowicze wybaczą mi mój bardzo długi post. Najpierw parę uwag ogólnych:
1) Przed opublikowaniem recenzji dobrze jest ją jeszcze raz przeczytać, żeby wyłapać jak najwięcej literówek (np. "Windsor-Smitch'a"), błędów ortograficznych i interpunkcyjnych (np. "dr. Hines", "marvel") oraz stylistycznych (np. powtórzenia słów "scenariusz", "spojler", parę kolejnych zdań zbudowanych wg schematu "X to Y").
2) Wielu ludzi odbiera recenzję, w której pojawiają się słowa skrajnie potoczne albo wulgarne ("Rysunki nie powaliły, nie rażą zajebistością.", "srajtaśmie") jako mało wiarygodną. Poza tym użycie takich słów zazwyczaj zubaża tekst językowo, gdyż są one często wykorzystywane jako uniwersalne "zapełniacze". Lepiej mogłoby brzmieć np. "W rysunkach nie dostrzegam wyjątkowej maestrii" albo "Warstwa graficzna nie prezentuje szczególnie wysokiego poziomu".
3) Dzielenie tekstu na akapity znacznie ułatwia jego lekturę. Zwarte bloki tekstu (takie jak np. między ilustracjami w Twojej recenzji) mogą odstraszać czytelnika, zwłaszcza internetowego.
4) Podejrzewam, że ilustrację, na której zestawione są stara i nowa wersja kolorystyczna "Broni X", zaczerpnąłeś z fanpage'a WKKM (
https://www.facebook.com/WielkaKolekcjaKomiksowMarvela/photos/a.286701301515981.1073741873.100901473429299/287841758068602/?type=1&theater). W takim wypadku wypadałoby podać źródło, gdyż obecnie - być może nieświadomie - sugerujesz, że to zestawienie jest Twojego autorstwa.
Teraz w kwestiach rzeczowych:
1) Zarzucasz scenariuszowi prostotę i przewidywalność. Ważne jest jednak, aby wziąć pod uwagę kontekst czasowy powstania komiksu. "Broń X" ukazała się w 1991 roku, kiedy to użyty w niej schemat fabularny nie był tak wyeksploatowany, jak jest teraz. Na Forum Komiksu Gildii.pl było o tym parę wypowiedzi (
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,36584.msg1267415.html#msg1267415). Jedna z nich jest nawet moja
. Dlatego właśnie to raczej "Piła" (z 2004 r.) przypomina "Weapon X" niż odwrotnie.
Poza tym opowieści można ogólnie i z grubsza podzielić na te, które skupiają się na akcji (np. "Trzej muszkieterowie" Dumasa) i na te, które koncentrują się na psychologii bohaterów (np. "Granica" Nałkowskiej). Jak sam zauważyłeś, siła "Broni X" leży w przedstawieniu postaci i w takim wypadku z natury rzeczy fabuła może wydać się trochę uproszczona, gdyż ma ona być w zamyśle autora tłem dla analizy umysłów Logana, Profesora i innych osób.
2) Wydaje mi się, że Twoje założenie "komiks superbohaterski to zawsze komiks dla młodego czytelnika" jest z gruntu błędne. Być może dałoby się go jeszcze bronić w latach 60.-70. XX wieku, ale od tego czasu komiksy superbohaterskie znacznie "dojrzały". Dzieła takie jak "Strażnicy" czy "Powrót Mrocznego Rycerza" świadczą o tym, że opowieść z superbohaterami może poruszać poważne tematy i być utrzymana w dojrzałym tonie.
Drugim argumentem przeciwko tezie "superbohater = dla dzieci" jest znaczna ilość przemocy i brutalności obecnej w wielu komiksach tego typu. Czasem jest ona uzasadniona, często niestety wynika z braku kreatywności i lenistwa twórców, jak stwierdza np. Mark Waid (
http://www.pastemagazine.com/articles/2012/08/comic-relief-with-mark-waid.html?p=2). W "Broni X" szczegółowo opisanej przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej jest sporo, i choćby dlatego moim zdaniem nie jest to komiks dla dzieci.
3) Twoje zarzuty o brak humoru da się bardzo łatwo odeprzeć: elementy humorystyczne po prostu nie pasują do koncepcji autora. Windsor-Smith chciał stworzyć ponurą opowieść o ludzkim okrucieństwie - dokładanie do tego humoru znacznie osłabiłoby spójność komiksu i siłę, z jaką oddziałuje on na czytelnika. Równie dobrze można by krytykować komedie romantyczne za brak poważnych rozważań o roli jednostki wobec Absolutu albo "Boską komedię" za to, że nie ma w niej lekkich przyśpiewek.
Mam nadzieję, że moje uwagi pomogą Ci poprawić w przyszłości jakość Twoich recenzji.