No właśnie haczyk tkwi w tym, że Piotruś Pan był przygotowany wspólnie z wydawcą japońskim na ich rynek. Tzn. format mangowy, czarno-biały, czytany jak manga...
A tak serio, normalny format Plansz Europy, z papierem i okładką jak w Towarzyszach zmierzchu, wiesz, ta matowa okładka, nie z połyskiem jak w Blueberrym.
W dodatkach galeria 6 stron szkiców.