O ile mi dobrze wiadomo o kiczu mówimy wtedy, gdy coś (film, komiks, książka) jest przewidywalne, gdy oczekiwania widza spełniają się bez jakiegoś specjalnego zaskoczenia. Po prostu gdy mówimy "to już było", "ja wiedziałem że tak będzie" etc. itd.
Podczas lektury "Hrabiego Skarbka" ani przez chwilę nie miałem przypuszczeń, jak fabułą może się skończyć. Nie miałem, gdyż komiks został świetnie poprowadzony i ciekawie namalowany i narysowany.
A wracając do tematu - ja osobiście w codziennych perypetiach mówię "powieść graficzna". Termin nie jest jakiś zabawny, wyświechtany, a zdaje sie być intrygujący i ciekawy. Podczas imprezy czy zawierania nowych znajomości za sprawą użycia takiej terminologii można nawiązać o wiele ciekawszą konwersację, niż dzięki słowu "komiks", któremu przyczepiono etykietę "Kaczor Donald, zabawa dla dzieci".