Itachi nawiązuje do tego, co pisze Jasiński w albumie - że pomysły są, zaległe scenariusze czekają na zilustrowanie i może dobry odbiór ongrysowej zbiorówki sprowokuje autorów do wznowienia prac.
Ja jestem na tak, choć muszę przyznać, że niedawny Red bardziej mi się podobał.
Przy okazji Aurory zacząłem się zastanawiać, jak bardzo praca inkera wpływa na ostateczny wizerunek planszy. Przecież plansze Śledzia wyglądają bardziej na rysowane przez Janickiego, niż Śledzińskiego. I sam już nie wiem, czy to Śledziu tak dobrze imitował styl starszego kolegi, czy to Janicki kładąc tusz "przerobił" styl Śledzia na własny.
Tak czy siak - więcej Aurory. Więcej Janickiego i więcej Michalskiego (zwłaszcza wcześniejszego).