Wybaczcie taką mega zbiorówkę. Przeczytałem cały wątek na raz i chciałem w paru miejscach dodać coś od siebie.
karolk-owi chyba chodzi o to, że każda cześć Wiecznej Wojny miała inny format Faktycznie, głupio to wygląda. A cz. 3 to już normalnie przegięcie.
ALe to nie ważne, ważne jest to, że Egmont skopie ten komiks pomniejszając jego format. Takie rysunki aż się chce oglądać w A4. O ile może być droższe takie wydanie? O 2zł? o 3? Bez przesady. Wystarczy, żeby Egmont robił sobie narzut nie procentowy, tylko wartościowy (zarabiamy nie 30% na komiksie, ale np. 5 zł). Wtedy Ceny nie szłyby w górę w zależności od jakości wydania.
Niezły żart. Kto wg Ciebie by na to poszedł? Empik? Merlin?
Co do istoty to zgoda ale IMO trudno jest ocenić czy dla autora format ma znaczenie czy nie ma znaczenia. Pewnie nie ma tu żadnej reguły i wszystko zależy od konkretnego przypadku, autora i komiksu. Ale komu to oceniać, jeśli nie autorowi? Ja bym przyjął, że skoro dany komiks został wydany oryginalnie tak a nie inaczej to najwidoczniej dany format miał dla autora znaczenie chyba, że byłaby wyraźna zgoda autora na inny format.
Naprawdę uważasz, że autor ma wpływ na format? O tym zazwyczaj decyduje wydawca. A wydawca na innym rynku może sobie wymyślić inny format.
ljc: komiksu, filmu czy książki nie oceniamy pod względem przydatności czy komfortu użytkowania, a raczej emocji i uczuć jakie w nas wzbudzają. Samochód jest jak młotek, może być bardziej ergonomiczny, błyszczący i sprawiać, ze wbijanie gwoździ jest świetną frajdą, ale nie widzę najmniejszego przełożenia jego jakości na jakość wydania komiksów.
O ile forma wydania komiksu nie wynika z jakiś założeń jego autora (format, barwa papieru itd) to nie ma chyba większego znaczenia, w jaki sposób zostanie on wydany - ma bronić się nawet bez okładki i na kiepskim papierze.
No nie, komiks jednak bywa dziełem sztuki - graficznej, malarskiej, edytorskiej. Nie musi się bronić przy byle jakim wydaniu. Oczywiście są różnice między bajerami (błyszczący lakier na okładce Killing Joke HC) a zabiegami, które mają w konkretny sposób poprawić odbiór samego dzieła (nawet kremowy papier w komiksach Eisnera można zaliczyć do takiej kategorii). Odwołując się do wypowiedzi ljc o pdfach - czytałem "Salę prób" w pdfie żeby puścić recenzję jeszcze przed premierą i jak dostałem ten komiks wydrukowany do ręki po prostu opadła mi kopara - na konkretnym papierze wyglądał dużo lepiej! (nie mówiąc o fantastycznych rozkładówkach, których w pdfie siłą rzeczy nie widziałem).
no to fakt, fakt. Ale ja nie mówię o wydawaniu WW w hiper-super-cacy wydaniu. Chodzi mi tylko o to, żeby nie skiepścić tego zajebistego komiksu. W sumie nawet ofset mi nie przeszkadza, bo teraz łądne ofsety drukują, jak chociąz Baśnie, Y, From Hell czy cała reszta. Ta zmiana formatu mnie tylko drażni. No nie wiem, ale jakoś przyzwyczaiłem się do frankońskich albumów w A4. Nie wydaje mi się, żeby to aż tak mocno rzutowało na cenę.
Masz rację - wydaje Ci się. Jeśli zachodni wydawca proponuje koprodukcję w konkretnym formacie, to rozsądny wydawca polski powie: ok, wchodzę w to. Bo wtedy naprawdę jest taniej. Podobnie jest z Thorgalem, XIII, Tintinem, ostatnio nawet z Borgią. Z komiksów, o których wiem, tylko ostatni Ott wyszedł taniej przy pełnej produkcji w Polsce, niż przy koprodukcji na Zachodzie.
Kurs był wtedy za $ 2.0coś. Zamawiało nas kilku, więc te $4 za otwarcie zamieniły się na centy. To samo było z resztą opłat. Brałem kilka rzeczy, więc weszły rabaty. Efektywnie dałem za ten komiks wtedy - teraz dolar skoczył - ok 25 złotych.
Żadna zniżka nie przebije mi tego.
Zaraz zaraz. A czy amerykańskie wydanie "Hard Boiled" nie jest w formacie B5? Rysunki Darrowa, ze względu na niesamowite zagęszczenie detali, nieco lepiej prezentują się na A4.
Najlepiej byłoby gdyby podobnie jak w przypadku niektórych książek czytelnik miał do wyboru tańsze wydanie w miękkiej oprawie, albo droższe w twardej. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni
Tak by mogło być gdyby więcej komiksów miało taki zbyt jak "Thorgal".
ale ludzie coraz więcej zarabiają
Gratuluję wyższych zarobków.
Jestem pewien, że nie - wprost przeciwnie. Dlaczego Egmont odnosi sukces a TM-Semic padło? (może to zły przykład bo TM-Semic i wydawał kiepsko i sprzedawał bardzo drogo)
TM-Semic utrzymywał się na rynku ładnych kilka lat i wychował całe pokolenie, które potem łyknęło ofertę Egmontu.
no to polecam "Wędrowca z Tundry" - z nabyciem nie ma problemu, a rysunki genialne. W ogóle Taniguchi to geniusz, Ikara też można przeczytać - ze względu na rysunki właśnie... A propos - czy coś jeszcze Taniguchiego wyszło u nas ?
Pytaj w temacie Hanami.
A serio - AFAIK to pierwsze jego tytuły w Polsce.
To już raczej nieaktualne stwierdzenie.
Bo gdyby komiksy nie były biznesem, to wątpie, żeby z roku na rok przybywało wydawnictw i tytułów, a MFK wyglądałoby tak jak w tym roku.
Wymień więc wydawców, którzy zarabiają na komiksach. Od razu uprzedzę, że wg mojej wiedzy nie należą do nich Kultura Gniewu, Hanami, Timof, Taurus czy Post.
Jak słyszałeś dorównaliśmy prawie do Niemców - bo tam rynek nieco podupadł. Poza tym jak również zapewne słyszałeś na panelu - w sporo wydawców robi to "po pracy" tylko i wyłącznie traktując wydawanie jako hobby, a Ci nowi co wydają jako zarobek - nie kryli tego, że jak się "biznes" nie sprawdzi - bez żalu zwiną manatki, bo na straty ich nie stać.
Chodzi pewnie o Muchę, tak? Mógłbyś napisać coś więcej na ten temat?
To akurat deklaracja Hanami z panelu wydawców. Nikt z Muchy nie zjawił się na panelu, czym ponownie potwierdzili gdzie mają czytelników.
Co do nakladow - ja bym nie przesadzal na ich podstawie czy cos jest biznesem czy nie.
Tu zgoda - Wabik na pewno zarabia na swoich pokrytych złotem limitowanych edycjach Gaimana czy Sapka.
Są oczywiście wyjątki: wydaje mi się, że zyski generują E., Kultura, JPF......
Masz rację - wydaje Ci się. KG zawsze powtarza, że na komiksach nie zarabia. Wiadomo, że Egmont wychodzi na swoje, ale prawdziwe zyski koncern ma z Kaczora Donalda i Gigantów, a nie wydawanych w śladowych nakładach Mistrzów K. czy Plansz E.
Spójrzymy chociażby na USA- kraj w którym kultura komiksowa ma ogromne korzenie i komiksy są traktowane niemal równorzędnie do TV czy kina. Mimo to najpopularniejsze zeszyty sprzedają się w liczbie około 150-200 tys. egzemplarzy... pamiętajmy, że Amerykanów jest około 240mln.
Wiem, że są to dane miesięczne i nie powinno zestawiać się naszego rynku z tamtejszym, jednak proprocjonalnie liczba komiksowych czytelników jest wcale nie taka duża jak się wydaje, zważywszy na tradycje.
Idąc dalej tym tropem, to wyjąwszy kraje takie jak Francja czy Belgia to nasz rynek nie jest powodem do wstydu. Niemcy- 82mln. naród- nakłady podobne do nas, Czesi, no ok są 4x mniejsi, a nakłady też podobne. W Austrii rynek komiksów praktycznie nie istnieje. Do Portugalii, Hiszpanii czy Grecji tak wiele nie tracimy.
Nie wiem czego oczekiwać po 42mln. kraju
Widzę, że mieszkańców Polski z postu na post jest coraz więcej. Panowie, według GUS w Polsce mieszka ok. 38 mln osób i tego się trzymajmy.
Idąc dalej po liczbach...
200 tysięcy nakładu na 300 mln osób (tutaj z kolei zaniżyłeś) daje 0,66 egz. na 1000 osób. Tak?
A 12 tysięcy (szacunkowy nakład Thorgala, dane sprzed x lat) na 38 mln osób daje 0,31 egz. na 1000 osób. Przy czym komiksów takich jak Thorgal jest w Polsce śladowa ilość. Gdyby przyjąć do szacunków deklarowany nakład Mistrzów Komiksu (1000 egz.) mamy 0,03 egz. na 1000 mieszkańców. Dodajmy do tego, że w Stanach ukazuje się miesięcznie nieporównywalnie więcej tytułów. Naprawdę nie widzisz tej przepaści?
Jak już ktoś zauważył brakuje tylko takiego tańszego mainstreamowego wydawnictwa - coś jak TM-Semic, ale z cenami odpowiednimi do formy wydawniczej. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby co miesiąc wychodził sobie Batman, Punisher czy X-man w formie zeszytowej - a na koniec roku wydanie zbiorcze w twardej oprawie (coś takiego jak robiła Mandragora).
To, że Mandragora już tego nie robi świadczy jednak o tym, że taki format nie cieszył się wystarczajacym zainteresowaniem. Kilka prób Egmontu również to potwierdziło. Niemniej trzymam kciuku za nowe Stare Warsy.
tutaj dokładniejsze dane:
http://www.icv2.com/articles/news/13296.html
i tutaj:
http://www.icv2.com/articles/news/13297.html
a to tylko jeśli chodzi o sierpień. rzadko kiedy, o ile wogóle, 10 pozycji przekracza sprzedaż rzędu 100 tys. X-men, o którym wspominasz to najprowdopodobniej X-men No.1 (Jima Lee), ale i ten rekord został pobity przez któryś zeszyt serii Death - High Cost of Living (z tego co pamiętam to nie były miesięczne wyniki sprzedaży tylko ogólne, jeśli się mylę proszę o poprawkę).
No ale oni podają dane miesięczne, a Mistrzowie Komiksu mają cały nakład czterocyfrowy przy zejściu w najlepszym razie kilkumiesięcznym. Przypominam, że niedawno DC zamówiło 300 tysięcy
dodruku "Watchmen". To jest komiks, który sprzedaje się nieprzerwanie dwadzieścia lat! (ja sam mam naste wydanie z przełomu wieków)
Dlaczego padła? Widzę tu jakąś tendencję do uśmiercania wydawców - gdzieś przeczytałem, że Taurus i Manzoku padły, teraz Mandragora.... W tym roku przecież Essential X-Man wydali, SAMOTNY WILK I SZCZENIĘ chyba wciąż się ukazuje...
Przemek Wróbel nieprzemyślanymi decyzjami wydawniczymi doprowadził do tego, że Mandragora narobiła ogromnych długów i tylko jakimś niepojętym dla mnie cudem została wykupiona przez Demart. To, że Demart w ogóle zdecydował się kontynuować działalność Mandragory jest kolejnym cudem. Na razie jednak nie wygląda na to, by zamierzał odzyskać utopioną kasę. Chyba że drugi rok obmyśla strategię działania.