1. Tom pierwszy. Shane dostaje świra i młody go zabija (w samoobronie rzecz jasna). Totalne scenariuszowe pójście na łatwiznę. O ile ciekawsze byłoby gdyby Shane przeżył, a Rick musiałby znosić jego obecność ze świadmością że jego best friend sypiał z jego żoną i go nienawidzi.
W moich oczach fakt ten pokazuje bezwzglednosc tamtego swiata. Zepsucie i zniszczenie moralnosci, gdzie nawet male dziecko powinno nosic ze soba bron, by w taki sposob zapewnic sobie bezpieczenstwo.
Poza tym nawet jesli Shane zostalby ranny to i tak, pozbawiony lekow i wlasciwej opieki medycznej, wkrotce by umarl. To nie jest film o Rambo, gdzie mozna przyjac "na klate" tone olowiu, lyknac witamine C i przezyc.
2.
Tom drugi. Po próbie samobójczej, córka Tyreesa nie żyje, a chłopak który ją do tego namówił żyje. Kłopotliwa sytuacja, ale dostajemy szybkie i lekkostrawne rozwiązanie - chłopak strzela do trupa (po kiego?) za co Tyreese go dusi. W afekcie oczywiście, bo przecież porządny z niego chłop.
Chlopak strzela do trupa, bo nie chce zeby trup wrocil jako "Walking Dead". Wlasnie to samobojstwo mialo uchronic jego dziewczyne przed takim koszmarem. Ojciec dusi go w afekcie. Czy to naciagane? Nie wiem. Ale wydaje mi sie ze ojcowie na wiesc o smierci wlasnej corki sa zdolni do roznych niekoniecznie superlogicznych zachowan. Zakladam, ze Ty bys przybil piatke z tym gosciem i powiedzial mu: Stary, zdarza sie. Mam jeszcze kilka innych corek wiec to zaden problem...
3.
Tom trzeci. W więzieniu ekipa postanawia zlinczować zabójcę dzieci. Karol go uwolnia (bezsens #1), on chce ją zabić (bezsens #2), pif-paf zostaje zastrzelony (samoobrona). Suma sumarum, drużyna pozostaje "dobra", a problem wymierzenia sprawiedliwości rozwiązuje się sam. Hurra!!
Carol go uwalnia, poniewaz to jest wlasnie Carol. Trzeba przeczytac troszke wiecej niz trzy tomy zeby sprawa wydala sie troche mniej nielogiczna.
Poza tym wlasnie w tomach 4-6 zdarzaja sie dodatkowo rzeczy, ktore moim zdaniem wcale nie ulatwiaja zycia bohaterom. Oczywiscie zawsze sa pewne założenia jak chocby to ze wszyscy bohaterowie nie zapadaja na ciezkie zapalenie pluc i nie umieraja (hurtem) w pierwszym tomie. Yo tez mogloby sie zdarzyc, ale byloby malo atrakcyjne.
Chodzi mi o to, ze swiat "WD" jest ponury, zniszczony, a Ci co przetrwali wcale nie musza byc dobrzy. Nie drazni mnie brak logiki oraz niewidoczny parasol ochronny roztaczany nad glownymi bohaterami. A ich zachowanie? Ile ludzi tyle opinii. Dla mnie naturalne, dla Ciebie sztuczne...
Zostawiam to do oceny czytelnikom... Tak czy owak - ja polecam!