tak, rzeczywiście, tak cię nienawidzę, że musiałem nasrać ci na głowę,nigga please.
w jedynce fabuły nie było, a akcja wyglądała - masz trzy (cztery?) strony, idź po kolei przebij się przez co tam jest, zabierz Ważny Przedmiot Ratujący Świat(tm). i tak cztery razy - chyba, do końca nie dotarłem, zasnąłem na początku trzeciego aktu czy czegoś tam (i tak byłem dzielny). ta gra to dno den, jedyne co ją ratuje to mody (ale do dwójki też są, więc po co się przejmować)
dwójka fabularnie też nędznie, ale przynajmniej coś się dzieje, są jakieś (nie)spodziewane zwroty akcji, npce nie są kanon foderem czy co i zdarza się im powiedzieć coś ciekawego, nawet jeśli są tanimi imitacjami tych z plejnskejpa. ma to ręce i nogi
a mask of the betrayer to cudowny utwór mistrzostwo świata, jest i supcio fabuła, i genialni npce (one of many!!!1111), i dialogi, i inne sfery, i (niestety) dużo epickiej walki jakby ktokolwiek jej kiedykolwiek potrzebował. z pewnością najlepszy dodatek w historii, a jako samodzielna gra przebija te wszystkie wiedźminy i inne przehajpowane srekty masifekty