Właśnie jestem po lekturze Torpedo. To naprawdę dobrze wydane pieniądze.
Komiks jest narysowany realistyczną, czarno-białą kreską. Ameryka lata 30-te, klimat rodem z "Miller's Crossing".
Noir pełną gębą. Spluwy, źli gangsterzy vs jeszcze bardziej źli, szykowne gajery i szmal, zmieniający właścicieli.
To luźno opowiedziana historia cyngla - Luca Torpedo. Zakapiora z doktoratem z życia na ulicy, mistrza ciętej riposty,
któremu lepiej nie nadepnąć na odcisk, bo to pamiętliwy skurczybyk.
Mnóstwo humoru, w większości czarnego i ostrego. I choć z głównym bohaterem ciężko się zidentyfikować,
bo kawał z niego su...syna, to komiks wciąga jak diabli. Miłośnicy włoskiej "kuchni" nie będą zawiedzeni.
Są i piękne, ponętne kobiety, i typy spod ciemnej gwiazdy, wredni gliniarze i ksiądz, który na spowiedzi usłyszał za dużo.
Komiks zdecydowanie dla dzieci 18+.
Bardzo podoba mi się tłumaczenie. Choć w kilku miejscach, imho, można było użyć bardziej pasujących słów.
Ale i tak jest bardzo dobrze.
I jeden mały zgrzyt na koniec. Komiks jest wydany w twardej oprawie (to na plus). Ładnie się prezentuje, ale grzbiet po prostu
trzeszczy podczas przewracania kartek. Skrzypi niemiłosiernie. Nie wiem, może tylko mój egzemplarz?