Zadałem ci proste pytanie, bez żadnych ukrytych podtekstów, a ty nawet nie potrafisz odpowiedzieć na nie bez niepotrzebnych emocji i pyskowania. Wystarczyło tylko pierwsze zdanie i już czułbym się w pełni usatysfakcjonowany, gdyż rozwiewa ono moje wątpliwości co do faktu, iż masz od teraz zamiar czepiać się mojej osoby. No ale nie - ty zaraz dorabiasz sobie całą ideologię, jakoby ktoś coś podważał, lub czegoś się wypierał, sadzisz jakieś kfiatki o boskich majestatach. I kto mi powie że to nie jest typowo anfanowy styl? Doprawdy, który z nas bardziej się nadaje do tego zbiorowiska warchołów?