Skończyłem Strike Witches, nawet miło mi się to oglądało, a na pewno dużo lepiej od Utawareru-cośtam.
Co do postaci, trochę denerwowała mnie ta okularnica i trochę mniej główna bohaterka, Perrine bo jak robiła się na wielką damę, Yoshika znacznie mniej, choć to jej podejście łamania rozkazów i ratowania wszystkiego co się da.
Resztę dziewczyn polubiłem zwłaszcza Shirley i Sanya'ie, trochę dziwny śmiech miała Mio, ale dało radę. Każda dziewczyna była inna i miała jakieś tam doświadczenia życiowe, przez co nie wydawały się zupełnie płaskie. Sceny walk były ładne a miejscami wręcz znakomite. No i ten dźwięk silników, zwłaszcza Merlina Shirley
Były plusy, czas na minusy, majtki jednak nie było tak źle jak pisał Wilk, może dlatego że spodziewałem się tego, na pewno bardziej denerwujący fanserwis był w Rosario to Vampire 2. Tak czy inaczej jednak i w SW bywały przecięcia, gdzie wcale nie trzeba było wpychać kamery pod sukienkę. W sumie to z miejsca naszło mnie pytanie, czemu w wojskowej jednostce, kobiety nie noszą choćby spódniczek, nawet mini (rozumiem, że spodnie przeszkadzały by w zakładaniu Striker'ów). Ale apogeum doszło jak zobaczyłem pielęgniarkę w majtkach i koszuli...no bez przesady.
Odcinek o majtkach też był trochę dziwny, w sumie byłby to niezły pomysł, gdyby nie chodziło tylko o pokazanie jeszcze większej liczby majtek.
Ostatnie dwie rzeczy co zaliczyłbym na mały minus, to praktycznie przez większość czasu brak kogokolwiek po za naszą 11 wiedźm w bazie. Kto był w lotniczej bazie choś raz widział ile tam jest narodu, choćby samej obsługi maszyn. Drugi minus to wepchnięcie Akagi-Warlock jako ostatniego bossa i magiczne zniknięcie Neuroi.
Wydaje się, że 12 epków to mało, ale moim zdaniem więcej odcinków mogłoby tylko niepotrzebnie przeciągnąć i pogorszyć anime.
Ogólnie serię oceniłbym na 7/10 wg skali z anime-tanuki, było trochę niedociągnięć, jednak chciałoby się jeszcze trochę to pooglądać.