Skończyłem
Pumpkin Scissors..
Zachęcony postem anfana, gdzie pisał iz to ten sam gatunek co Valkyria Chronicles, no i racja, jest to (mniej) udana seria wojenna.
Uh, co tu dużo pisać, anime zapowiadało się ciekawie, ale jak wiele takich na "zapowiedziach" się skończyło.
Tak oto od początku mamy oddział wojska powołany do likwidacji hmm... "skutków ubocznych po zakończeniu długoletniej wojny". Oddział owy jeździ po całym Imperium (czyli państwie, nie wiadomo jak dużym, ale jako iż są pewne odniesienia do języka niemieckiego, zakładam iż to alternatywna akcja do naszej Europy z połączionej 1 WŚ i 2 WŚ) i rozbija grupy przestępcze, lub dowozi żywność do wiosek i mieścin.
Zresztą tutaj sprzęt wojskowy jaki występuje nieźle opisał to recenzent z Tanuki, jak ktoś chce to może poczytać.
Co do samego anime, czyli fabuły, postaci i animacji, to się zupełnie nie zgadzam z recenzją i ocenami.
Męczyłem się tydzień by to przeboleć, tak jak lubię wojenne gatunki, tak ten jest po prostu nastawiony na akcję (ale, żeby chociaż było coś tej akcji).
Postacie są ok, na średnim poziomie, mają tam swoje charaktery i jakąś tam niby historię, choć ze średniej się nie wybiją. Kompletnie irytująca i denerwująca Alice L. cośtamdługiego, szlachcianka z powołaniem ratowania świata. Ostatnie 5-6 odcinków to już przewijałem jej "wzniosłe słowa sprawiedliwośći". Po za tym może i ma stopień oficerski (2st. lieutenant - u nas podporucznik) ale chyba nigdy nie słyszała o broni palnej. Ciągle biega ze sztyletem (nazywając to mieczem
) i nawet na czołgi rzuca sie z tym kawałkiem żelastwa. Ale to tylko jedno z kretynizmów które uderzyły w mój zmysł militarny.
Kolejnym "agentem" jest kapral Oland, w sumie to wiele państw szkoliło specjalne oddziały do walki z czołgami z gorszym, lub nieco mniej gorszym skutkiem. Ale najbardziej to uderza wymysł strzelania do czołgu 13mm pistoletu. Nawet z bezpośredniego zasięgu i celując w wizjer (większośc pojazdów miała szyby pancerne) taki pistolet mógłby mieć i kaliber 20mm i tak by nic nie zrobił. Podstawową zasadą jest to, że im dłuższa lufa tym większa prędkość pocisku czyli większa "przebijalność". Bo niby po co rusznice p.panc. z lat 30 miały nierzadko blisko 1,5 metrową lufę.
Takich "smaczków" jest więcej, od choćby zarąbisty oddział sekcji I - claymore one, na przeciwnika z bronią półautomatyczną wyskoczył z pistoletami i... strażackimi łomami.
A jest też pokazana, w sumie dwie walki na broń białą, jednak realizm w nich tak pasuje jak świni siodło, nawet szkoda to opisywać.
Animacja jest również przeciętna, owszem jest kilka fajnych i ładnie zrobionych ujęć, ale jak na ówczesne nawet możliwości (anime z 2006) nie powalają na kolana.
Fabuła to już temat na osobne wypracowanie. Raz wiele wątków nie zostało dokończonych lub wyjaśnionych (tutaj nie wiem skąd recenzent z Tanuki widział "pozamykane wątki"), możliwe iż zostało to zostawione na drugą serię, ale i tak wydaje się jakby coś się zaczynało i zaraz urywało.
A już kompletnie nie rozumiem czemu miał służyć odcinek z księżniczką "z innego państwa" (wybaczcie nie pamiętam jak ona miała), jest kompletnie wyrwany z kontekstu. Niby miało to ukazac charakter Machs'a, ale tyle to i z pozostałych odcinków dało się wywnioskować, a historii tej postaci nie naświetliło ani trochę, zaś scenki komediowe można było dać w każdym odcinku.
Słowem, jak ktoś lubi wojenne anime i nie jest dużym fanem militariów, ani też nie irytują go powtarzane z odcinka na odcinek wywody w stylu "świat jest zły, ale my zmienimy go na lepszy", może się zainteresować serią. Bo jest kilka ciekawych momentów, a i niektóre walki są całkiem realne, choć ich jest mało.
Dla mnie przeciętniak, dam jakieś 5/10, ale to dlatego, że podoba mi się muzyka z openingu.