A czy wojenne anime to nie jest taka świnka morska ? Ani to wojenne ani anime, głównie loli z bronią albo jakieś mechy.
A najlepszą pozycją z tego klimatu pozostaje dla mnie Library War
U Japończyków to taka świnka, ale nie morska, tylko skarbonka. Większość pozycji jest tak realistyczna jak to, że nasza reprezentacja nożnej dojdzie do finału. Jest sporo pozycji gdzie nie ma loli z gnatami, choć dziewczyny będą zawsze i w każdym animcu, taki już ten świat.
Wojny biblioteczne, były na swój sposób ciekawe, choć w przypadku walk, po za rysunkami prawdziwej i obecnie używanej broni nie miały żadnego realizmu. Ale i tak nieźle się to oglądało (biblioteka miejska jako front
).
Już chyba o tym wspominałem ale według mnie najlepiej przedstawiającym armie anime było Black Magic.
Black Magica M66 szukam bo kiedyś miałem ale mi wirus zeżarł (dokładniej całą partycje). No ale to w końcu Masamune Shirow, tytuł broni się sam można by rzec. Po za seriami humorystycznymi jak np. Dominion, to np GiTS jest bardzo ładnie i realnie ukazana walka. Oczywiście zakładając takie nowinki technologiczne jakie wprowadził Shirow.
Nie jest to może 100% realizmu ale nie oszukujmy, więcej tutaj tego niż w jakimkolwiek innym tytule (z małymi wyjątkami).
Widzę Hunter, że lubisz militarne klimaty a w tym anime chyba po raz pierwszy widziałem wojsko, jako całość a nie kilku wybranych bohaterów, jako zbiór indywidualnych jednostek a nie grupę manekinów do odstrzału.
W sumie to nie mam jakichkolwiek uprzedzeń do innych gatunków i tak oglądam zarówno militarne jak i fantasy, hentai, loli, czy inne. Ale fakt większośc tytułów jakie widziałem miała coś tam z militariów, czy to w postaci bardziej nowoczesnej, czy też magia i miecz.
Dlatego też oglądałem Pumpkina, no i w sumie przez to nie widziałem jeszcze Evangeliona nowego.
Powód, bo jak zobaczyłem pierwsze 5 minut Evy to stwierdziłem, że muszę to zobaczyć po pumpkinie inaczej wyrzucę pumpkina.
I tak jak pisałem nie zawiodłem się bo wiedziałem, że super ten Pumpkin nie będzie, ale jednak drobne rozczarowanie było. Zwłaszcza iż polubiłem ten klimat łączący I WŚ z II WŚ w Europie.
Choć z drugiej strony japońce pokazują te zagony czołgów pędzące po polach jak mrówki, bez osłony piechoty, bez żadnego wsparcia artylerii i lotnictwa (o ile występuje), a to aż prosi się o nazwanie strzelnicą. Ba, kiedy czołgi nie mają osłony piechoty, to nie potrzeba żadnego 2 metrowego kolesia z masą blizn i pistoletem Alucarda, wystarczy zwykły żołnierz przeszkolony by nie bał się tej kupy żelaza i uzbrojony w granat termitowy, albo w miescie to zwykły partyzant na 2 piętrze z koktajlem mołotowa.
Aha dobre pod względem jakiejś taktyki był na pewno FMP, Red Eyes i Crest of the Stars (walki okrętów), na pewno jeszcze kilka innych tytułów, które wyleciały mi obecnie z głowy, ale i tak do doskonałości ciągle brakuje.
Uh, się rozpędziłem...