Loups=Garous - nowy film studia IG.
Może od końca.
Oprawa jest po prostu niesamowita. Mocno szczegółowe tła i obiekty, najlepsze CG, jakie w życiu widziałem, często całkiem albo prawie niewidoczne. Wyjątkiem są... postaci. Niektóre pozbawione szczegółów, wszystkie schematyczne do bólu.
Muzyka jakaś była. Ani dobra, ani zła - po prostu jej nie pamiętam.
Postaci - takie jak ich projekt. Po 20 minutach wszystkiego można się o nich domyśleć. Jedna bez emocji, jedna z ADHD, jedna przerażona niezdara i jedna twarda i niezależna z wrażliwym sercem w środku. Standard, sztampa, banał...
Tło - zaczyna się fajnie. Mamy rok 2030-któryś. Każdy ma swój własny komputer wielkości telefonu, wszędzie są kamery, każdego obserwuje i wszystkim rządzi tajemniczy System. Ukazanie sterylnego, przesączonego elektroniką świata twórcom naprawdę wyszło. Spory plus za to.
Mamy też szkołę, w której szaleje seryjny morderca. IMO śledztwo poszło twórcom nieco gorzej. Jest kilka niezłych zwrotów akcji, ale w sumie część da się spokojnie przewidzieć, kiedy indziej akcja się ślimaczy. Plusik, ale taki maleńki.
Klimat - i to mnie trochę przebiło. Mamy coś między Higurashi i K-ON!-em. Proporcje płynnie się zmieniają - dziewczyny raz uciekają przed mordercą, raz ćwiczą układ taneczny. Tak naprawdę przez prawie cały seans nie czułem napięcia. W kilka scenach pojawia się (a nawet leje ciurkiem) krew, ale... To nie to samo co we wspomnianym Higuraszu ani nawet tegorocznym filmie Sunrisa.
Miałem nadzieję, że będzie ciężko i poważnie, a wyszło takie troszkę Highschool/K-ON! Thriller. 6.5/10?
Ale za to zakończenie intrygi naprawdę mnie rozbawiło