Colorful (nie mylić z serią krótkich szortów z 1999) to zeszłoroczna produkcja w której palce maczał Sunrise, a dzięki której zacząłem odzyskiwać wiarę w to studio. Adaptacja książki, dramat obyczajowy, poruszający dosyć banalną, ale jednocześnie niebanalną przez to że na co dzień o niej zapominamy, problematykę życia codziennego. Powiedzieć coś więcej na temat fabuły byłoby lekkim nietaktem. Mogę za to stwierdzić, że te dwie godzinki zleciały mi niczym z bicza strzelił, choć film jest bardzo przegadany, praktycznie nie ma w nim żadnej akcji. Na rozwiązanie fabuły teoretycznie można wpaść od samego początku i chyba właśnie przez to paradoksalnie mi się to nie udało, przez co końcówka była niezłym zaskoczeniem. Polecam wszystkim lubiącym od czasu do czasu zatrzymać się w naszym codziennym wyścigu szczurów i pofilozofować o losie człowieczym. Jakiś super hicior czy nawet pozycja którą obejrzy się drugi raz z tego nie będzie, ale to wciąż kawał solidnego japońskiego kina animowanego dla dojrzałego odbiorcy.
I przypominam że powyższe słowa napisał człowiek, który wedle opinii cepów z a(le)cepa ogląda tylko i wyłącznie fanserwisówki, a na ambitniejsze pozycje pluje z daleka.