Poza tym owszem dokładnie analizuję i oceniam, ale nie "gównienka" tylko anime. Jeśli chcesz oceniać "gówienka" to sam to rób.
Gadał dziad do obrazu...
od kilku ostatnich postów (a może znacznie wcześniej nastąpiły te zmiany u ciebie) mam wrażenie, że rozmawiam z kimś innym niż tenchim lubiącym loli.
Ja też to widzę. I nie od kilku postów, ale od dłuższego czasu.
A odnośnie tematu to przecież najlepsze piosenki to właśnie japoński POP.
Ale dlaczego akurat japoński, a nie np. afrykański?
nawet niewiele słuchałeś jej piosenek czyli nawet pod tym względem mało o niej wiesz.
A ty byś wiele słuchał czegoś co ci się nie podoba? W imię czego? Katowania się? Czy tylko po to żeby po 200 piosenkach móc z nieco większą pewnością stwierdzić to samo co po 2: że nie odpowiada ci ten styl? Wiesz co, ja równie dobrze mogę to samo powiedzieć o ludziach, którzy plują na gry 2D z Commodore czy innego MSX-a: że za mało w nie grali. Ale jeśli ich to nie interesuje, to wołami ich nie zaciągnę do grania. A przymuszanie da dokładnie odwrotny efekt.
A co do tego zysku. Chyba logiczne, że wszystko (z nielicznymi wyjątkami) się robi dla pieniędzy. Ile ty masz lat, że tego nie wiesz ?
Trzymajmy się tego nieszczęsnego Scootera, skoro już zaczęliśmy na jego przykładzie. Będzie w skrócie: chłopaki debiutowali w 1994. Mieli pomysł na dobrą muzę, ich brzmienie było świeże. Chcieli przede wszystkim dzielić się z ludźmi radością w swoich kawałkach i powiem ci że to było widać (słychać). Bardzo chętnie płaciłem za ich ówczesne dokonania - ich debiutancki album do dziś uważam za najlepszy. Potem przyszedł przełom w muzyce tanecznej, aby pozostać na rynku musieli zmienić styl, dopasować go do potrzeb słuchaczy. Takich zmian dokonali potem jeszcze trzy razy. To co grają teraz ma się totalnie nijak do ideałów, które kiedyś wyznawali. Już nie usiłują niczym się z nikim dzielić, oni tylko chcą nadal się sprzedawać, bo spodobało im się to przez te wszystkie lata (dziwnym nie jest). Rozumiesz co mam na myśli? Wszystko kiedyś się wypala. I byłoby pięknie, gdyby ludzie potrafili to dostrzec i powiedzieć sobie dość. Bo czasem aż żal patrzeć jak nisko upadają, żeby tylko dalej klepać mamonę. Ale nie, bo przecież świat/rynek/co-tam-jeszcze-sobie-wymyślisz musi się kręcić. Choćby na totalnej odtwórczości i oszukiwaniu siebie samego, że to co robię i sprzedaję jest wciąż cool.
Ale ja nie lubię krytykantów (tym bardziej wszystkiego).
Nie martw się, 90% ludzi wciąż jest zaślepionych. Tacy jak ja kiedyś wymrą i zapanuje wreszcie święty spokój w tym zalewie tandety i nijakości.