Zacząłem Crest of the Star i, dziwne jak na mnie, skończyłem. Całkiem przyjemna seryjka. Nie wybitna, ale miła w odbiorze. Imo ciekawie zobrazowana relacja między głównymi bohaterami, nie najgorsze postaci drugoplanowe. Oprawa taka sobie (i nie chodzi mi tu o zestarzenie się), ale i to da się przełknąć.
Za jakiś czas, po małym odpoczynku, pewnie chwycę się za drugą serię.