Ano Hi Mita Hana no Namae wo Bokutachi wa Mada Shiranai
Na to anime natrafiłem na MAL'u, gdzie widząc wysoką pozycję w rankingu i małą ilość odcinków, bez większego zastanowienia postanowiłem dorzucić do kolejki. Tylko czemu nic na świecie mnie nie uprzedziło, że będę miał do czynienia z tak potężnym wyciskaczem łez?
Przyznam że ciężko mi oceniać tę produkcję przez jakiś inny pryzmat, niż emocjonalny. Zresztą, w tym pewnie tkwiła cała pułapka twórców - żeby poruszyć odpowiednie struny u widza i ja niestety wpadłem po uszy. Ogólnie chyba jestem wyczulony na motywy
. Dorywając
Piękny Umysł w telewizji też zawsze wymiękam.
Wszystkich bohaterów co do jednego obdarzyłem sympatią, u każdego dostrzegłem motywy i każdy ujął mnie swoją postawą i działaniami. Całość ułożyła mi się w piękny obrazek, który pod koniec popchnął mnie do krótkich rozpominek nad własnym dzieciństwem i czasem spędzonym na bieganiu i robieniu głupot. Nieświadomość i bezrefleksyjna radość były takie piękne (:
Mały złoty kwiat wiśni pragnę przyznać kreacji Anjou Naruko, za nie bycie kolejną tsundere, która składa się praktycznie tylko z tsun. Podczas gdy moja sympatia do powyższego archetypu zaczęła powoli opadać, twórcy przypomnieli mi, że przy odpowiednim doprawieniu deretowatością, tsundere pięknieją w oczach z odcinka na odcinek.
Koniec końców wystawiłem 10/10. Co prawda jest to wysoce nieobiektywna ocena, podyktowana ogólnym wzruszeniem po zakończonym seansie i może jutro, czy pojutrze coś ujmę, ale i tak -
Ano Hi Mita Hana no Namae wo Bokutachi wa Mada Shiranai było zdecydowanie warte obejrzenia i przemile mnie zaskoczyło opowiedzianą historią.