Death Note było ok i jest to kolejna z tych pozycji, przy których bym raczej tak ściśle się realizmu nie trzymał. Zresztą - kolesiowi spadł notatnik z nieba, to chyba mówi samo za siebie.
Powinniście kiedyś sobie sprawdzić jakieś niszowe kino francuskie, albo inne, które stawia właśnie na realizm i jak na najwierniejsze oddanie wszystkiego, wliczając w to ślamazarny rozwój akcji. Przysięgam Wam, że się zanudzicie, te wszystkie głupkowate skoki w bok zwyczajnie są potrzebne.
Co do przewagi animu nad mangą - SOUNDTRACK, PANOWIE, SOUNDTRACK. Przecież to była główna moc napędowa tej serii. Kiedy L siedział przy swoich cuksach, trudził się i sapał, kombinował i rozwiązywał, jego theme mówił praktycznie za niego:
Death Note Soundtrack - L's ThemeOST był skonstruowany naprawdę wzorowo, utrzymany w jednolitym, gitarowo-elektronicznym charakterze, uwypuklający wszystkie szachowe zagrania i miejscami ciężkawy klimat serii.
A tak, to się zgadzam odnośnie tego, że powinni byli rozdzielić całość na dwa sezony, z których pierwszy faktycznie na 10'tkę by zasługiwał. W drugim polubiłem jedynie Mello, ale dużo go i tak nie było.