Co ciekawego oglądacie? 2.0

[Skrzydlaty]

W zasadzie, odnośnie fabuły i sposobu jej prowadzenia, zgadzam się ze wszystkim tym, co napisałeś. Najprawdopodobniej po raz kolejny wpadłem w sidła własnych oczekiwań, gdzie widząc niesamowitą oprawę wizualną, w warstwie fabularnej spodziewałem się czegoś równie intensywnego. NGE, podczas gdy wcześniej wczytywałem się w teorie spiskowe Dreadorusa,  też mnie wyjątkowo rozczarowało, bo myślałem, że w każdym pojedynczym odcinku będę atakowany mistycyzmem oraz nawiązaniami do wszystkich istniejących religii i systemów filozoficznych.

Co do kwestii Fukabe - to nie jest nic pewnego i żadnych jednoznacznych dowodów nie ma. Bardziej idzie to pewnie w kierunku prztyczka w nos od twórców, którzy pokazując nam Satoshiego w swoim pokoju, jak leży na łóżku w różowej koszulce, otoczony rozwieszonymi po ścianach torebkami, chcą sprowokować pewne podejrzenia. Poza tym, ilość różnych kwestii typu - "I'm neon bright by nature, so just being "colorful" doesn't really work for me.", "Whatever I do I'll always be me, I won't tone myself down, to fit in." - tego wszystkiego też było sporo i mam wrażenie, że pewne dwuznaczności były jak najbardziej zamierzone. Chyba, że już na prawdę mi się jakieś wyczulenie od wszystkich yuri serii włączyło, chociaż przeglądając sieć zauważyłem, że i sporo osób widzi to podobnie.

[Jackal]

Kara no Kyoukai: The Garden of Sinners - wczoraj skończyłem 7 i ostatnio część. Wszystkie odcinki prezentują zbliżony poziom, który jest wysoki. Ogólnie nie ma co narzekać w tym anime, jest po prostu dobre. Może nie najlepsze, ale warto je obejrzeć. Ocenił bym je na 8,5/10

[Shirosama]

Kara no Kyoukai: The Garden of Sinners
Wszystkie odcinki prezentują zbliżony poziom, który jest wysoki.

Nie do końca zbliżony. Ostatni film uważam za najsłabszy (i to wyraźnie), a na przykład film 6 za wprost rewelacyjny (klimatycznie najbardziej mi się podobał).

Ocenił bym je na 8,5/10

Moje oceny są różne,  czyli gdzieś od 6.5/10 do 10/10. Średnio wychodzi 8.5/10. : )

[Jackal]

Mnie znowu 7 się podobał z tego powodu, że został poświęcony przemyśleniom na spokojnie i zwieńczenie całości. Bardzo mi się to podobało.

[Sir_Ace]

Kuragehime - nie jestem w stanie wymienić żadnego słabego elementu tego animu. No, poza zakończeniem, którego po prostu brak... Anyway, prześwietna josei seria obyczajowo-komediowa. Okruszkowość, szłodko-gorzkość i absurd w idealnych proporcjach. Trzeba będzie ruszyć mango, które niestety narysowane jest gorzej.

[Skrzydlaty]

zjadłem trochę lata

Yuru Yuri ♪♪ - to samo co poprzednio, tylko w odrobinę poprawionej formule. Obcięto czas antenowy dla Kyouko, a wrzucono więcej Akarin i więcej z pairingu Himawari/Sakurako. Czyli jak najbardziej na plus. Jeszcze by tylko trochę więcej uwagi poświęcić Ayano i proporcje byłyby idealne. Ogólnie obejrzałem dokładnie to, na co liczyłem - było niewymagająco i wesoło. 8/10

Natsuyuki Rendezvous - smaczne josei z reguły są smaczne, chociażby ze względu na to, że często zaczynają się w miejscach, gdzie większość serii się kończy, ale nie obyło się bez elementów, które mi nie podeszły. Zwyczajnie nie polubiłem Atsushiego i zwyczajnie kibicowałem Ryousuke, któremu postanowiono uprzykrzać życie jak tylko się da. I fajnie, że koniec końców wszystko to można by włączyć w poczet "idealności" głównego bohatera, ale ta sama "idealność" nie pasowała mi jakoś do formuły oglądanego anime. Tego typu biblijnych męczenników, którzy wszystko zniosą i ledwie się skrzywią, wolałbym widzieć w przerysowanych shounenach, a nie josei, które w jakiś sposób stawiać ma na autentyczność przedstawianych postaci. Poza tym - było bardzo ok. 7.5/10

Tari Tari - no i cuś od P.A Works, któremu staram się ostatnio kibicować. Nie zawiodła mnie wysokiej jakości animacja  z jak zawsze pięknymi tłami. Trochę kulały projekty postaci, które zwyczajnie mogłyby być ciekawsze, a i w paru ujęciach perspektywa twarzy zdawała się leżeć. Główna bohaterka, to klasyczna happy-go-lucky, lepiej z kolei z jej koleżankami, bo obie by można nazwać progresywnymi tsundere, których tsun-tsun budzi się w kryzysowych momentach, by później całkowicie zaniknąć, gdy stresowa sytuacja się załagodzi. Takie rozwiązanie zdecydowanie mi podchodzi, bo zarówno mamy możliwość obcowania z wydobyciem z postaci pierwiastka dere, jak i nie musimy się zmagać z oglądaniem usilnego księżniczenia się, gdy tsundere akuratnie nam nie podejdzie.

Fabularnie było przeciętnie, w sensie - dobrze, ale bez żadnego zaskoczenia. Historia była przewidywalna i nieszczególnie świeża w swoim pomyśle. Tyle tylko na plus, że całość opowiedziana była zgrabnie i z wrażliwością, którą w produkcjach P.A Works lubię. 7.5/10

[Jackal]

Cross game - anime o baseball i nie tylko. Świetne anime zrobione w spokojnym tonie. Poziom akcji jakiś zawirowań, relacji i całego anime utrzymuje się przez całą serie. Jedną rzeczą, która szczególnie tu cieszy to zachowanie postaci . Nie jest ono denerwujące w żadnej postaci jakie dane było nam zobaczyć. Jedyny nie wiem czy to w ogóle może być minus, ale miałem wrażenie, że po osiągnięciu pewnego momentu aż prawie do końca stan relacji bohaterów jakby się za hibernował. Dopiero na końcu się wyjaśniło.  Jestem bardzo zadowolony z tego anime bo w całości było perełką, chociaż już się bałem, że zakończenia nie będzie. Nie ukrywam jednak, że wole zakończenia w stylu FMA 2 czyli wszystko do cna wyjaśnione i jeszcze epeke takie pokazania o i jak po tym wszystkim.

Daję 9,5/10

[Góral]

Ekhem... Pomyliłeś piłkę nożną z "piłką bazową". W sumie różnica niewielka .

[Jackal]

A rzeczywiście dzięki


Fate/zero - kolejne świetne anime. Praktycznie dokończyłem zaległości, bo miałem obejrzane do 12 epka. Myślę, że teraz oglądając fate/stay night zupełnie inaczej by się oglądało choćby z tego powodu, że znając pochodnie każdego z osobna. Wychodzi też na to, że są bardzo ze sobą powiązani. Oglądając fate stay kiedyś jako wszyscy mistrzowie są obcy, a teraz wiedząc że są połączeni.  Ciekawe też, że w fate zero wszyscy bohaterowie są znacznie potężniejsi i praktycznie każdy ma swoje mocne strony, gdzie dla porównani w fate stay było raptem dwoje bądź troje mocnych. Nie pamiętam też za dobrze, ale lancer przybywszy ponownie chyba nie pamiętał poprzedniej wojny w odróżnieniu od  saber.   
Z postaci bardzo mi się spodobały: lance i rider. U lancera podobała mi się postawa jego, a znowu Aleksander szczególnie mi podszedł - najlepsza postać według mnie. Świetny bohater  "chciało się za nim podążać". Strasznie podobał mi się jego sposób bycia tzn wyglądał na koksa, który po za machaniem miecza nie uznaje innego rozwiązania itd, a w rzeczywistości był rozważny. Wszystko u niego było proste i takie jak powinno być,  był zrobiony właśnie idealnie tak by pociągnąć swoją osobą tysiące. ~~ciężko mi to opisać brak mi słów~~

Powtórzę się, ale to świetne anime, które oceniam na 9/10 

Spoiler: pokaż

10/10 też mogło by być

[Hollow]

W Fate/Zero walczą ze sobą magowie z prawdziwego zdarzenia, a nie banda niedouczonych nastolatków. Magowie przez lata szkolili się sztukach magicznych, a do tego są zaprawieni w boju. A skoro mistrzowie są potężniejsi to i słudzy tez są. W grze F/SN było powiedziane, że jest 7 Mistrzów i Sług, bo tylu było twórców Wojny Graala. A w skład twórców wchodziły rodziny Tohsaka, Einsbern, Muto i kilka innych, których rody wyginęły. Trochę denerwują nie ktore niedociągnięcia w stosunku do filmu kinowego i anime F/SN,ale i tak fajnie wypadło. Lancer faktycznie był świetny, ale Kiritsugu bił wszystkich na głowę.

Tokyo Majin Gakuen Kenpuchou - anime opowiada o grupie nastolatków z liceum w Tokyo, którzy przez przypadek odkrywają w sobie zdolności paranormalne i od tego czasu walczą z demonami nękającymi miasto.  Problem z tym, że się nie za bardzo dogadują i często doprowadza to do konfliktu między nimi. Anime jest nudne, przewidywalne, bohaterowie denerwujący, a animacja słaba. Nie znalazłem nic w tym anime co przypadłoby mi do gustu.

[Jackal]

W Fate/Zero walczą ze sobą magowie z prawdziwego zdarzenia, a nie banda niedouczonych nastolatków. Magowie przez lata szkolili się sztukach magicznych, a do tego są zaprawieni w boju. A skoro mistrzowie są potężniejsi to i słudzy tez są. W grze F/SN było powiedziane, że jest 7 Mistrzów i Sług, bo tylu było twórców Wojny Graala. A w skład twórców wchodziły rodziny Tohsaka, Einsbern, Muto i kilka innych, których rody wyginęły. Trochę denerwują nie ktore niedociągnięcia w stosunku do filmu kinowego i anime F/SN,ale i tak fajnie wypadło. Lancer faktycznie był świetny, ale Kiritsugu bił wszystkich na głowę.

To prawda zupełnie lepiej to przebiega niż bieganina nastolatków, a do tego spodobało mi się to, że nie kiedy mistrzowie ze sobą walczyli lub wykańczali się z odległości zamiast w pojedynkach sług. No i zapomniałem wcześniej wspomnieć o tym, że saber świetnie wygląda w garniturze na motorze
A kiritsugi to zbłąkany człowiek ciągle się pogrążał pewnie dlatego wolałem rider'a zawsze wiedział co i jak ma zrobić.



Gokujo - ma to 12 epków po 6min. łącznie z openingami i endingami. I uwierzcie mi, że szkoda poświęcić nawet tyle czasu. Obejrzałem całe na przewijaniu - strasznie słabe. Nawet nie oceniam bo nie ma czego oceniać.

[Ganossa]

A ja za to polecam. Oczywiście jeśli ktoś lubi prostacki i zbereźny humor.
A w takich 6 minutowych dawkach nie wywołuje przesytu.

[Jackal]

No w sumie jak kto co lubi ja odpadłem po 2-gim epku.
K-ON! movie - naprawdę świetna kinówka. I jakże świetne dopełnienie serii, która była naprawdę przyjemna. Kinówkę oceniam na 9/10

[richie]

Obejrzałem 14 ep Sword Art Online i rzygnąłem przez nos.
Powiem szczerze - sięgam pamięcią i tak straszliwego żenua nie przypominam sobie od czasów zakończenia Mai Hime.

[CoraX]

Dokładnie Od nastepnego ep już nowy arc, na szczescie sporo lepszy i sporo krótszy, bo obejmie tylko 4 dni. Zakończenie całkiem s dupy, a seria była naprawde fajna.