Co ciekawego oglądacie? 2.0

[Hollow]

Seikimatsu Occult Gakuin - główna bohaterka Maya jest córką dyrektora akademii Waldstein. Jest to placówka, która kładzie ogromny nacisk na zjawiska nadprzyrodzone i dlatego poza zwykłymi przedmiotami mamy też wróżbiarstwo, wywoływanie duchów, doznania poza cielesne itp. Dyrektor tej placówki zginął w niewyjaśnionych okolicznościach i zostawił cały ten bałagan swojej córce. Problem w tym, że Maya nienawidzi zjawisk nadprzyrodzonych bo przez nie ojciec zaniedbywał rodzinę i przez to się rozpadła. Dlatego planuje jak najszybsze zamknięcie placówki. Nieoczekiwanie przed nią pojawia się podróżnik w czasie, który oznajmia, że za kilka miesięcy pojawi się dziura międzywymiarowa, z której wyskoczą kosmici i zniszczą całą Ziemię. Aby temu zapobiec musi znaleźć tajemniczy Klucz Nostradamusa. Problem w tym, że nikt nie wie co to jest. Anime na początku zapowiada się całkiem ciekawie, ale im dalej tym gorzej. Poza główną bohaterką wszystkie postacie są słabe, wizualnie też kiepsko się to prezentuje, humor kuleje (który opiera się przeważnie na znęcaniu się Mayi nad tchórzliwym podróżnikiem w czasie), a o ścieżce dźwiękowej nawet nie ma co mówić. Anime jest po prostu kiepskie i szkoda na nie czasu.

[Skrzydlaty]

No i wystawiłem swoje drugie, po Elfen Lied, 1/10.

School Days zapowiadało się w miarę dobrze i początkowy zarys miłosnego trójkąta całkiem mi się podobał. Pierwszych parę odcinków. Niestety z każdym kolejnym było coraz gorzej. Postacie okazały się być (dosłownie) pozbawione charakterów, a w ich poczynaniach nie było widać żadnej konsekwencji, ani spójności. Fabuła coraz to gęstniała i gęstniała, siląc się na tragizm, by ostatecznie serwować gównianą papkę, złożoną z losowych "najgorszych" rzeczy, które mogły przyjść twórcom do głów. Do pewnego momentu byłem tym rozbawiony, aż w końcu już tylko szczerze zażenowany. 

W sumie zupełnie jak przy Elfen Lied, tylko tam nie owijali w bawełnę i od razu jebnęli po całości xD

[Shirosama]

Seikimatsu Occult Gakuin -Anime jest po prostu kiepskie i szkoda na nie czasu.

Anime nie jest kiepskie. Powiedziałbym, że jest dobre. Mogło być jednak lepsze, ale te sceny blisko końca były dosyć żałosne. Oceniłbym je 6-7/10.

No i wystawiłem swoje drugie, po Elfen Lied, 1/10.

Elfen Lied nie zasługuje na niższą ocenę niż 8/10.

School Days[/b]

School Days to dosyć słabe anime (szczególnie końcówka), ale gdzieś 3-4/10 to raczej obiektywna ocena.

W sumie zupełnie jak przy Elfen Lied, tylko tam nie owijali w bawełnę i od razu jebnęli po całości

Nie porównuj nawet tak słabego anime jak School Days do bardzo dobrego Elfen Lied.

[Wilk Stepowy]

A ja na warsztat wziąłem Lost Universe, do którego przymierzałem się już od dłuższego czasu.
Przyznam, że miałem spore oczekiwania względem tego animca (liczyłem na porządne sf z porządną komedią) i trochę się na tych oczekiwaniach przejechałem. To co dostałem, było typowym jak na anime sf'em (a typowy =/= dobry) z dość banalną fabułą, średnim wykonaniem, oklepanymi wątkami i w miarę dobrymi bohaterami (ale tylko w miarę). Całość była naiwna i podlana komedią, która czasami śmieszyła, a czasami męczyła. Do tego to, co zrobili graficy czasami wprawiało mnie w totalne osłupienie - bywały sceny, w których zastosowano trzy wyraźnie różniące się od siebie kreski Oo
Szczerze, gdybym miał do tego siadać jeszcze raz, ty jednak bym sobie darował.

[wyspa]

Jak nie pasował ci Lost Universe to polecam Irresponsible Captain Tylor IMHO o wiele lepszy tytuł

[Skrzydlaty]

coś tam coś tam lubię elfen lied

Na szczęście nie pracuję dla żadnego serwisu i nie muszę starać się oceniać obiektywnie. Obie produkcje zawierały wszystko to, czego najbardziej nie lubię i to mi wystarczy, by wystawić osąd taki, a nie inny.

[Jackal]

Jestem po dwóch odcinkach Winter Sonata i powiem, że dziwnie się to ogląda z chińskim seiyuu. Tempo tego anime i te głosy trochę odpychają, ale zobaczymy.

[Shirosama]

Obie produkcje zawierały wszystko to, czego najbardziej nie lubię i to mi wystarczy, by wystawić osąd taki, a nie inny.

Akurat Elfen Lied zawierało większość tego co lubię w anime (niezły klimat, ładną muzykę, gore, fajną główną bohaterkę świetny OP i ED), a w dodatku nie było przedramatyzowane. To znaczy były smutne sceny, ale nie było przegięcia pod tym względem.

[Sir_Ace]

chińskim seiyuu.

Koreańskim.
Animu jest strasznie powolne i przedramatyzowana. Czysta dorama na rysunkowo. Jedni coś takiego lubią, inni nie.

[Jackal]

Koreańskim.
Animu jest strasznie powolne i przedramatyzowana. Czysta dorama na rysunkowo. Jedni coś takiego lubią, inni nie.

Niech będzie koreański to i tak nie pasuje
hmmmm trzeci odcinek pokazał mi coś co pozwoliło mi się zainteresować ciekawe jak dalej.

[Zeromus]

Nurarihyon no Mago: Sennen Makyou odpadłem pod koniec.Anime i tak oglądałem z nudów i niczego specjalnego się nie spodziewałem ale mimo to i tak się zawiodłem i nie dotrwałem do końca.Postacie pozytywne są nudne a wrogowie do bólu stereotypowi.Walki wyglądają słabo a fabula jest bardzo przewidywalna.Kolejny raz rozważam czy by nie lepiej przestać w ogóle oglądać shouneny.

[Shirosama]

Obejrzałem Boogiepop Phantom i powiem szczerze, że spodziewałem się czegoś lepszego. Co prawda wyróżnia się klimatem od większości anime (jest takie melancholijne i przygnębiające), ale zanosiło się na znacznie lepsze niż było po obejrzeniu całości.

Dlaczego twórcy pominęli wiele istotnych wyjaśnień ? Po prostu to anime jest zrobione dosyć nieudolnie, a co najgorsze niepotrzebnie przedramatyzowane. Poza tym uznali, że nie można było zrobić anime bez uśmiercenia kilku fajnych dziewczyn.

Poza tym końcówka odcinka 3. Co to miało być ? Po co takie chore sceny ? To nie miało najmniejszego sensu (jak końcówka Another).

Odcinek 9 również był jakiś dziwny i nielogiczny. Jakaś nauczycielka (chyba niespełna rozumu) grania na pianinie powiedziała

Spoiler: pokaż

dziewczynie, że nie nadaje się na pianistkę (zresztą dziwne powiedzieć coś takiego dziewczynie w gimnazjum)

a ta się przejęła jakby co najmniej jej rodzice umarli. Po prostu idiotyzmy zachowań bardzo mi się nie podobały w tym anime.

A potem ta dziewczyna

Spoiler: pokaż

wzięła niewidocznego balonika i niedługo potem popełniła samobójstwo podcinając sobie żyły.

Brak słów na coś tak absurdalnego.

Poza tym irytujące jest celowe gmatwanie anime. Po prostu skomplikowali je najbardziej jak mogli i mam tu na myśli całą konstrukcję odcinków (te dialogi, kolejność scen itp). Bawili się również czasem, gdyż często mieszali przeszłość z teraźniejszością.

Uważam, że anime powinno być w podobnym klimacie jak odcinek 12.

Zalety:

- ciekawy pomysł na anime
- klimatyczna seria

Wady:

- "Lain" było dużo lepsze pod każdym względem (a jak wiadomo to dosyć podobne serie)
- anime stanowczo za bardzo przedramatyzowane (niepotrzebne uśmiercenie kilku dziewczyn). Producenci robili z tej serii na siłę wyciskacz łez.
- brak wyjaśnień wielu istotnych wydarzeń i przyczyn
- nie wiadomo co się stanie z ludźmi w

Spoiler: pokaż

kokonach, czyli z tymi, których zabrała Boogiepop

- anime było na siłę gmatwane co jedynie utrudniało oglądanie i psuło odbiór serii
- przeciętne postacie (co prawda Toka była fajna, ale to i tak za mało)

Oceniam je 7/10.

[Jackal]

Winter Sonata - z tym anime wiązałem pewne nadzieje i praktycznie mogę powiedzieć, że się nie zawiodłem. Do około 17 epka było bardzo dobrze, ale potem zaniżył się poziom przez wymuszone sytuacje. Dopiero od 22 odcinka było już dobrze i naprawili sytuacje, bo myślałem że tendencja spadkowa się utrzyma i zapasują  tym anime. Dla mnie jeden z minusów, który psuł momentami klimat to koreański seyui, który brzmiał jak dialogi w simsach. Wszystkie słowa brzmiały jak jeden ciąg bełkot, dopiero po dłuższym czasie było lepiej, ale nadal brak wyrazistości i emocji. Po wszystkim mam miłe wrażenie. Anime oceniam względem całości 8,5/10, a biorąc pod uwagę początek 9/10

[Skrzydlaty]

Dla mnie jeden z minusów, który psuł momentami klimat to koreański seyui, który brzmiał jak dialogi w simsach. Wszystkie słowa brzmiały jak jeden ciąg bełkot, dopiero po dłuższym czasie było lepiej, ale nadal brak wyrazistości i emocji.

Co prawda anime nie oglądałem, ale koreański sam w sobie jest bardzo przyjemnym językiem i chyba "najmiękkszym" ze wszystkich wschodnioazjatyckich. Zresztą, do japońskiego jesteśmy już niejako przyzwyczajeni, wychwytujemy pojedyncze słowa i frazy - myślę, że dla kogoś nie obeznanego z chińskimi bajkami język japoński może brzmieć równie bełkotliwie : D

[Sir_Ace]

Winter Sonata to adaptacja koreańskiej doramy. Nawet więcej - w Internetach da się wyczytać, że to konwersja niemal w skali 1:1. Animu zrobili, bo w całej ichniejszej części Azji panował szał na tytuł. Głosu udzielili aktorzy z doramy, spora część ekipy "produkcyjnej" to Koreańczycy. Rozumiem brak emocji (wszak aktorzy nie są profesjonalnymi glosoużyczaczami), ale trochę głupio bić po głowie koprodukcję japońsko-koreańską za koreański język właśnie. Zwłaszcza zastosowany z premedytacją jako jeden z atutów/chwytów marketingowych tej formy ekranizacji.

Mnie tam zresztą całkiem się podobał. Takie fajne coś między kantońskim i japońskim.