Ostatnio na 4chanie dyskutowaliśmy, że Eureka, to w głównej mierze świetny soundtrack, stanowiący o całym uroku serii. Do tego bardzo przyjemne wizualnie projekty postaci. Teraz prawdopodobnie miałbym problem przedrzeć się przez te pięćdziesiąt odcinków, w których akcja szczególnie nie porywała, ale wspomnienia są miłe. Ta parka była absolutnie najlepsza:
W sumie skoro już tu jestem, to streszczę wrażenia z ostatnio obejrzanych rzeczy.
K - wszystko fajnie, gdyby nie to, że główna trójka bohaterów była dla mnie mocno niezjadliwa. Główny pairing stworzony z myślą o żeńskiej części publiczności, czyli Kuro i Sziro (nie można było już bardziej przekroczyć sztampy), to była dla mnie droga przez mękę. Ukłonem w stronę męskiej publiki miała być pewnie kicia, ale ta niestety rozmijała się z moim postrzeganiem
moe. Cytując anfana - "Była to bardzo irytująca postać."
A w sumie szkoda, bo drugi plan bohaterów był już świetny. Koncept wszelakich gangów, klanów, rodów i pokrewnych zawsze witam z otwartymi ramionami, a tutaj tło historii robiło na mnie naprawdę dobre wrażenie. Do tego świetny soundtrack, wyjątkowo solidna, utrzymana w zimnych barwach oprawa graficzna i misternie wyegzekwowane choreografie walk. Bo przecież co może mieć większy potencjał, niż walka przy użyciu kija bejsbolowego i deskorolki?
Gdyby nie główni bohaterowie i to, że historia musiała się kręcić wokół nich, to byłbym bardziej ukontentowany. A tak niestety tylko
7/10.
Jormungand: Perfect Order - aż się w sumie dziwię, że nie było większego poruszeniu w związku z tym tytułem na forum. Oczywiście, to nie żaden geniusz, ani nie realistyczne wojenne anime, ale jako duchowy spadkobierca Black Lagoon - perełka. Charakterystyczna kreska, doskonały zestaw postaci, może troszkę naciągana końcówka, która pozostawiła mnie z uczuciem niedosytu. Ale że rzekomo była w pełni wierna mandze, to się czepiam. Naprawdę chciałbym więcej takich serii i więcej tak wyrazistych postaci, jak Koko.
8/10Cromartie High School - tu zrobiłem sobie małą przerwę na coś starszego. Jeżeli ktoś wielbi mocno absurdalne komedie, w których często jeden gag jest niemiłosiernie rozciągany na cały odcinek i bezlitośnie wyciskane są z niego ostatniego soki i resztki godności, by ostatecznie zostawić nas z punchlinem, który jest tak przyziemnie prosty, że aż śmieszny, to polecam. Zwłaszcza, że całość akcji dzieje się w szkole dla delikwentów, a ten setting absolutnie zawsze mnie rozkłada na łopatki. W przypływie entuzjazmu wystawiłem
9/10 na MALu, ale muszę zaznaczyć, że oprócz charakterystycznych żartów, to wiele dobrego w tej serii nie było. Prosta oprawa wizualna, prawdopodobnie niski budżet. Mnie jednak obecność takich komedii wysoce raduje. W sumie, sequele dla obydwu Nichijou byłyby jednymi z najbardziej uszczęśliwiających mnie sequeli.
https://www.youtube.com/watch?v=kS_bEEW0PsE Mimika postaci - bezcenna.
Sword Art Online - zaczynam coraz bardziej sympatyzować z A-1 Pictures. Adaptują konkretne tytuły, jest jakaś miłość, jest w tym jakieś mięsko, nie ma owijania w bawełnę. U podstaw anime oczywiście klasyczny i prosty shounen, ale dorzucenie do niego elementów haremówki, satysfakcjonujący wątek romantyczny i przede wszystkim uczucie pewnej świeżości, czy to w pomyśle, czy w realizacji, sprawiło, że bawiłem się przy tej serii świetnie. W sumie to uczucie świeżości towarzyszyło wszystkim oglądanym ostatnio przeze mnie produkcjom z tego studia. I bardzo mnie to cieszy, wyjątkowo lubię, gdy twórcy są w stanie wziąć na warsztat sprawdzone wzorce i podać je na swój sposób.
Gdyby odnosić się do odległych, kuchennych porównań - to, że potrawę przygotujemy z paru powszechnie używanych składników, nie musi wcale znaczyć, że będzie nijaka i bez wyrazu. Zwykłe pomidorki koktajlowe wrzucone na sałatę, z paroma zielonymi oliwkami na krzyż, pestkami dyni i skropione oliwą mogą być pyszne. W sumie zjadłbym teraz taką sałatkę i nie jestem pewien, czy to porównanie ma sens, ale już mi się napisało. Równie smaczne w każdym razie było Sword Art Online. Może nie ambitne i wyszukane, ale smaczne i świeże.
8.5/10