Obejrzałem
Monogatari Series Second Season i od razu powiem, że było bardzo dobrym anime, ale zarazem obejrzenie go wymagało ogromnej cierpliwości. To prawie to samo jak czytanie książki lub granie w visual novel (czyli głównie dialogi). Już Bakemonogatari było statycznym anime, ale Monogatari jeszcze bardziej. W dodatku ogląda się je co najmniej
2 razy dłużej niż większość innych anime. Normalnie 23 odcinki obejrzałbym w 3 dni, a w tym przypadku trwało to aż 6. Po prostu średnio 4 odcinki dziennie to bardzo dużo jak na to anime.
Pierwszy rozdział odnośnie Hanekawy oglądałem już w wersji Blu-Ray (scena na początku II odcinka została zmieniona), ale pozostałe odcinki jeszcze nie wyszły, więc pozostała mi wersja TV. Jednak domyślam się na (
90 procent), które sceny zostały ocenzurowane. Jak wyjdzie wersja BD to sprawdzę, żeby się przekonać czy miałem rację. Na pewna była taka scena w ostatnim odcinku (i mam wrażenie, że jeszcze inne w ścieżce Nadeko).
Jeśli chodzi o ocenę to muszę przyznać, że było wyraźnie lepsze od
Nisemonogatari, w którym największymi zaletami okazały się
fanserwis i 2 ostatnie odcinki. Poza tym jak zwykle sceny z
Senjougaharą. : )
Monogatari Series Second Season to już bardziej jakby
zakończenia niektórych wątków rozpoczętych w Bakemonogatari.
Jednak całe szczęście, że wszystko
dobrze się skończyło bo miałem obawy, że może być coś smutnego w Hitagi End. Odnośnie Kaikiego to nie jest pewne czy zginął.
Najnudniejszy był jak dla mnie
I rozdział z Hanekawą (5 odcinków) bo później anime zaczynało mnie coraz bardziej wciągać. Jednak właśnie ten pierwszy rozdział jest o wiele bardziej zrozumiały po obejrzeniu reszty anime. Inaczej nie wiadomo o co chodzi w kilku scenach.
II rozdział był znacznie bardziej ciekawy, ale jednak jego zakończenie nastąpiło zbyt nagle.
Tamta dorosła wampirzyca z równoległego świata nawet nie chciała walczyć, więc nie było żadnej sceny akcji i jakoś wszystko poszło tak jakby zbyt łatwo.
Był fajny, ale jednak zawiodłem się ostatnim odcinkiem z tej ścieżki. Powinni go bardziej rozwinąć i pokazać co się stało z innymi bohaterami. Na przykład z Hitagi. Chociaż może lepiej, że nie pokazali...
III rozdział wyraźnie pokazał kto jest
wrogiem numer 1 i przyczyną całego (albo większości) zła w tym anime. Oczywiście chodziło
o Ougi, a przynajmniej takie wnioski można z tego wyciągnąć co zresztą potwierdziły kolejne rozdziały i końcówka.
Zdecydowanie najlepszy był ostatni odcinek w tym rozdziale. Domyślam się, że właśnie w nim była cenzura TV.
Nadeko była niesamowita.
Bardzo okrutna i niepokonana.
IV rozdział dotyczył czegoś bardzo istotnego, a zarazem ciekawego. Mowa o czymś nadnaturalnym co
likwiduje wszystkie osobliwości (bez znaczenia jak są silne), jeśli weszły na złą ścieżkę, czyli nie zachowują się tak jak powinny. W dodatku ta czarna masa (nieistnienie) likwiduje również wszystkich, którzy mieli kontakt z taką osobliwością. Więc jakby Araragi pojawił się z tą dziewczynką w mieście (zamiast uciec w góry) to można by założyć, że nastąpiłby koniec wszystkiego, czyli każdy kogo zna zostałby wchłonięty i przepadł na zawsze.
Ostatni odcinek tego rozdziału był zdecydowanie najsmutniejszy z całego Monogatari.
Jednak ogólnie jest to dosyć lekkie anime z wieloma scenkami humorystycznymi/fanserwisowymi. W tym przypadku uznałbym to za zaletę. Zresztą II wątek i pokazanie
równoległego świata z dorosłą Mayoi miało za pewne na celu pocieszyć widza.
V rozdział był najdłuższy bo aż 6 odcinkowy. Jego największą zaletą było to, że szczególnie trzymał w napięciu no i oczywiście dzięki
Senjougaharze. Szkoda tylko, że sama końcówka taka dziwna, ale poza tym było naprawdę fajne. Oczywiście humor był też zabawny, a dialogi jak zwykle ciekawe (no i ta Nadeko). : )
Jednak najlepszy w tym rozdziale okazał się ostatni odcinek i właśnie mam tu głównie na myśli zachowanie Nadeko. : ) Po prostu rewelacyjne to było. Co prawda Nadeko w tym 6 rozdziale cały czas była słodka (a w swoim, czyli 3 zachowywała się tak wyjątkowo okrutnie), ale jak tamten odkrył, że
jej największym marzeniem było rysowanie mang shoujo (w dodatku z lekkim erotyzmem)
to dopiero mnie zaskoczyła. : ) To jej słodkie zawstydzenie i bicie. : )
Muszę jeszcze napisać, że
openingi były świetne, a szczególnie ten do ostatniego rozdziału. Utrzymany jakby w stylu z
lat 80 (i zarazem porównanie do współczesnej kreski). : ) A w dodatku ci główni jego bohaterowie mnie zaskoczyli. : )
Czegoś tak świetnego się nie spodziewałem. Zdecydowanie najlepszy i to również z powodu pięknej piosenki. Jednak jak pisałem pozostałe też były bardzo dobre.
Ode mnie
9/10.