No i nie można tak było od początku?
Absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że dorównuje filmom Miyazakiego. Nie stało nawet koło tych mniej udanych
Strona wizualna jest OK. Co do teł się zgodzę, projekty postaci są imo słabe, podobnie jak we wcześniejszych filmach twórcy. Ale! We wcześniejszych filmach mi nie przeszkadzały, bo wpasowywały się w estetykę filmów - stosunkowo statyczne, fotograficzne tła (nie wiem jak to nazwać, pewnie rzucam podwalinę pod kolejne "czepienie się", założę jednak Twoją dobrą wolę). W "Children..." przede wszystkim zawiodły postacie. Raz, że szablonowe (co jeszcze nie jest zarzutem) -
ot kolejna dorastająca pannica z niepełnej rodziny, super-przystojny-super inteligenty, super tajny agent, który jak to agenci tajnych organizacji maję w zwyczaju jest także nauczycielem w gminnej podstawówce; czy wreszcie plemienny wyrzutek z kompleksem młodszego brata.
Żadnej z nich nie uznałem za interesującą. Losy żadnej z nich mnie nie obchodziły. Muzyki nie pamiętałem w chwili w której wyłączyłem film. Dramatyczny klimat na końcu, czy prywatne dramaty (i motywacje) bohaterów wyszły według mnie nie przekonująco.
Podziemny świat, gdzie żyją bogowie? "Ale to już było i nie wróci więcej".... Zakończenie (wszyscy śpiewamy "Let it go, let it go") to tak straszna sztampa, że zęby mnie rozbolały.
Nie potrafię także określić, kto według Shinkaia miał być adresatem filmu. Jak na kino familijne, jest moim zdaniem zbyt mrocznie, jak na film dorosłych - infantylnie. I najbardziej subiektywna sprawa - filmy Miyazakiego mają "to coś". Takie ciepło, widoczne nawet gdy są mroczne (Princess). Jakaś taka życzliwość. Wspomniałem "Wolfs Children" - tam też to było. W "Children..." tego mi chyba najbardziej zabrakło. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że to po prostu wysokobudżetowa pańszczyzna, którą Shinkai "odwalił". Nie mówię, że to zły film. Mnie jednak, nie przekonał.
Dopuszczam jeszcze jedną możliwość - możliwe, że Shinkai jest słabym reżyserem. Możliwe, że pierwsze filmy podobały mi się z przyczyn czysto warsztatowych, kolejne (tu doprecyzuję - zalogowałem się z okazji tego offtopa na nie używane od lat myanime list i żadnego filmu Shinkaja, z wyjątkiem "She and her cat" nie oceniłem na wyżej niż 7. Ale ten pierwszy mnie po prostu urzekł : )
Dla mnie eot. Ani ja nie przekonam Ciebie, ani Ty mnie. Walczyć o takie drobiazgi, jak subiektywny odbiór filmu mi się zwyczajnie nie chce. Masz rację, bardzo możliwe, że nie potrafiłbym napisać recenzji filmu ale też tego nie robię - ot, napomknąłem, że jakiś film mi się nie podobał i wyszła z tego jałowa dyskusja.
Wróćmy zatem do pytania oryginalnego: Co, z filmów kinowych po 2010 jest Waszym zdaniem godne uwagi? Shinkai był wspomniany mimochodem, nie mam ulubionego gatunku filmowego więc chętnie przytulę wszelkie propozycje, potem sobie o nich poczytam, a na koniec coś se tam zamówię.
Peace.
EDIT: @ Wilk
Cholera w tym samym czasie
Dzięki za cynk