Obejrzałem II sezon "
Railguna" (po doskonałych filmach kinowych "Madoka") i bez żadnych wątpliwości stwierdzam, że był dużo słabszy niż I.
Zarówno pod względem wrogów, walk jak i fabuły. Wszystko co najważniejsze i najpoważniejsze zostało totalnie spartolone (na przykład walka z Acceleratorem i ostatni odcinek, który był już prawie
parodią).
Tak w ogóle to po raz kolejny poważnie mnie zastanawia czy przeznaczeniem wszystkich najsilniejszych, a zarazem niegrzecznych postaci w tym anime jest bycie pokonanym przez Toumę, metodą uderzenia pięścią w ryj?
Wydaje się to niewiarygodne, ale tak kończyli prawie wszyscy i to zarówno w obu sezonach Indexa jak i w II sezonie Railguna Accelerator.
Poniższa mina
Saten z ostatniego odcinka dobrze odzwierciedla moją minę podczas oglądania tej dziecinnej żenady.
Zastosowali ten sam irytujący
schemat co w obu sezonach Indexa, czyli
tępego wroga, który nie uczy się na błędach, gdyż w ogóle nie rozpoznaje zdolności drugiej osoby (Toumy). Nie wiem jak to możliwe, żeby on tego nie zauważył. Ale widocznie wróg musi być na tyle ograniczony (to samo pisałem po obejrzeniu II sezonu Indexa), żeby Touma go pokonał bijąc pięścią w ryja.
A ten płacz i emocje Misaki w ogóle nie oddziaływały podczas oglądania. Po prostu ona i jej klony były mi
obojętne. Ogólnie to całe Index/Railgun są seriami jakby dla
gimnazjalistów. Skrajnie głupkowate i wyjątkowo dziecinne.
Ale jak może być inaczej skoro bez względu na kto jest wrogiem wystarczy kilka ciosów w wykonaniu Toumy, żeby go pokonać?
A co z innymi postaciami? Dlaczego nie zostały w żaden fajny sposób wykorzystane? Zarówno koleżanki Misaki jak i chociażby te
esperki 5 stopnia, które były wcześniej pokazane w anime (chociażby ta fajna
dziewczyna z I odcinka - Shokuhou Misaki dlaczego nie miała żadnego swojego wątku?)
Dezintegratorka również okazała się nic nie warta. Kolejna denna postać w stylu durnego Acceleratora (tyle, że miała inną rolę).
W tej
głupiej bajce nie ma żadnych emocjonujących walk, fajnego współdziałania czy opracowywania strategii czyli dosłownie niczego co znam z lepszych anime (tych przygotowań przed ostatnią walką w żadnym razie tak bym nie określił).
Powiedziałbym, że pomysł zarówno na walki (ich przebieg), fabułę (ciągle to samo i to samo w kółko) i charaktery postaci (płytkie, schematyczne, irytujące, głupie) jest gówniany, więc całe anime również.
Owszem jest
przepiękne wizualnie (najwyższa półka wśród serii TV anime) i mam tu na myśli szczególnie niesamowicie ładne i realistyczne tła plus świetną animację. Poza tym OP/ED to również duże zalety, ale to niestety stanowczo za mało.
Walki są
schematyczne (nie ma czegoś takiego jak zwroty akcji czy po prostu coś co może oglądającego pozytywnie zaskoczyć), a wrogowie praktycznie zawsze jacyś szaleni i najczęściej ograniczeni umysłowo.
Dobrzy w tym anime zawsze bez problemu wygrywają.
A ostatni odcinek był tak
głupi i bajkowy, że trudno w to uwierzyć (wielokrotnie gorszy od ostatniego odcinka z I sezonu Railguna).
Zalety:- strona wizualna
- OP/ED
- chwilami potrafiło rozśmieszyć (szczególnie dzięki Kuroko)
Wady:- beznadziejne, płytkie i głupie walki z tępymi postaciami
- sposób prowadzenia fabuły (wszystko przeciągane na siłę i bardzo nudne)
- niewykorzystanie wielu fajnych postaci z tego anime, a możliwości były i to bardzo duże
- ogólnie dziecinne i żenujące do potęgi
3/10Na koniec kilka pięknych grafik (nawet postacie poboczne są zazwyczaj starannie rysowane). Jak można na taki shit marnować tyle pieniędzy tworząc tak piękną grafikę i animację?